sobota, 26 lipca 2014

''... jestesmy dla siebie stworzeni...''

Pojechałam na lotnisko. Kupiłam bilet do Polski. Miałam szczęście, bo po 20 minutach siedziałam już w samolocie. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, cholernie mnie nosiło. Wzięłam tabletki uspokajające i powoli wracałam do normalności. Wpatrywałam się w okno i uświadamiałam sobie, że wszystko to co przeżyłam w ciągu dwóch lat nie ma znaczenia. Facet, za którego niedługo miałam wyjść okazał się zwykłym dupkiem. Nie mogłam zrozumieć dlaczego mi to zrobił. Wszystko było w najlepszym porządku, cały tydzień wakacji spędziliśmy razem. Myślałam, że to będą najlepsze wakacje w życiu. Nie wiem co się stało. Powoli zaczęłam się obwiniać, że to przez ten wypad do klubu z Bartkiem. Nie wyobrażałam sobie życia bez Zbyszka. Chciałabym mu wybaczyć, dać drugą szansę, ale to za bardzo mnie zabolało. Ten widok ich razem w łóżku. Nigdy tego nie zapomnę. Zaczęłam się rozklejać, łzy leciały jedna po drugiej. Wzięłam chusteczki i poszłam do toalety. Tam będąc ze sobą samą mogłam wypłakać się do woli. Tyle ile przeszłam z Nim, ile musiałam się nacierpieć, a czasami nawet poświęcić dla tego związku wiem tylko ja. Ciągle w głowie miałam ten dzień, w którym się poznaliśmy. Pierwszy dzień Ligi Światowej. Byłam nim oczarowana od samego początku. Wydawało mi się, że jesteśmy dla siebie stworzeni, że już do końca będziemy razem. Ale wszystko szlag trafił. Kiedy zobaczylam go jeszcze przed moim odjazdem poczułam to samo, kiedy zobaczyłam go pierwszy raz, ale po chwili cała złość i nienawiść do Niego zabiła to uczucie.

                                                                               ***

Jestem już w Polsce. Przyjechałam do Wrocławia i jak narazie zamieszkam u rodziców. Jeszcze nic im nie powiedziałam, musze sie jakos na to przygotować. Zadzwoniłam tylko do Martyny powiedzieć jej gdzie sie zatrzymałam. Całą resztę dnia spędzilam w pokoju. Próbowałam sobie to jakoś poukładać. Około dwudziestej zadzwonił do mnie nieznany numer.
- Tak, słucham ? - zapytałam.
- Proszę Cie wysłuchaj mnie - usłyszalam głos Bartmana. Nie posłuchalam jego prośby od razu wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Wyłączyłam telefon i położylam się spać. Kiedy wstałam w domu nikogo nie było. Zaparzyłam sobie kawe i usiadlam przy stole. Usłyszałam dzwonek. Otworzylam drzwi i zobaczyłam Jego. Chcialam je spowrotem zamknąć, ale przytrzymał je ręką i wszedł do środka.
- Wyjdź stąd. - powiedzialam spokojnie nie patrząc na Niego. Stał ciągle w tym samym miejscu.
- Nie wyjde dopóki nie porozmawiamy. - odpowiedział tak samo spokojnie.
- Nie mamy już o czym rozmawiać!- nie wytrzymałam, rozpłakałam się widząc go przed sobą. - Proszę wyjdź i więcej tu nie wracaj. - ledwo mówiłam przez łzy.
- Kocham Cię rozumiesz ?! Nie wiem co ta laska robiła u mnie w łóżku ! Nie pozwole Ci odejść - stał blisko i trzymał mnie za nadgarstki.
- Zostaw mnie ja nie chce tego słuchać! Nie wróce do Ciebie zrozum to raz na zawsze ! Nie po tym co zrobiłeś. - wyrwałam się z Jego uścisku i wytarłam twarz z łez.
- Przecież Ty mnie kochasz i ja Ciebie też, każdy zasługuje na drugą szansę.
- Tak, Kocham Cie najbardziej na świecie, ale u mnie drugiej szansy nie dostaniesz. To koniec Zbyszek, daj mi już święty spokój. Nie chce Cie znać. - udało mi się go wypchnąć za drzwi.

                                                                              ***

 Od tamtej pory minęło pół roku, a Zbyszka nie spotkałam już ani razu. Zaczynam wszystko od początku. Od miesiąca studiuje na Wrocławskim AWF-ie i powoli układam sobie wszystko od nowa. Nie jeżdżę na mecze, bo nie chcę go spotkać. Ponoć był ostatnio we Wrocławiu ponoć mnie szukał u rodziców, ale ja ciągle próbuje o Nim zapomnieć. Wiem, że nigdy mi się to nie uda, bo za bardzo Go kocham, ale próbować zawsze można.
Martyna i Bartek zamieszkali we Włoszech. Kurek dostał tam dobrą ofertę i raczej szybko z niej nie zrezygnuje. W najbliższym czasie planują ślub, chcą się pobrać w Polsce i kupić dom daleko od miasta, żeby mieć gdzie wracać wypoczywać.

...Najlepiej zniknij z mojego zycia raz na zawsze , od dzisiaj ...

Skończyłam jeść śniadanie i ruszyłam z Bartkiem w stronę windy . Wcisnęłam guzik , który zaświecił się na czerwono i cierpliwie czekaliśmy , aż drzwi windy otworzą się zapraszając nas do środka . Charakterystyczny dźwięk , drzwi się otwierają , a w tym samym momencie wpada na mnie kto ? Roztrzęsiona Patrycja . Byłam w prawie takim samym szoku jak ona , kiedy ja zobaczyłam . Nie płakała , chociaż łzy wyraźnie cisnęły się jej do oczu . Była wściekła . Znam ją od lat , a nie miałam nigdy okazji widzieć jej w takiej ... furii . Tak , furii . Mocniejszego słowa nie potrafię teraz znaleźć. Nie zdążyłam jeszcze o nic zapytać kiedy ona rzuciła mi się na szyję . Poddała się i rozpłakała jak małe dziecko. W jednej sekundzie cała złość przemieniła się w żal i rozpacz.
-Proszę , pomóż mi się tylko spakować.- zdołała powiedzieć szlochając.
Nie próbując dopytywać wzięłam ją za rękę i poszłyśmy do pokoju .

***
Wpadłem do naszego pokoju . Byłem wkurzony , mogłem się tylko domyślać , że mój kumpel odpieprzył coś niezbyt dobrego . Nie myliłem się . Zobaczyłem co ? A raczej kogo ? Zbyszka z jakąś laską . W łóżku . 
Nie zastanawiając się długo , podszedłem do krawędzi łóżka i wymierzyłem swojemu przyjacielowi solidnego liścia w twarz . Był skuteczny.
-Ku*wa stary , co Ty wyprawiasz . Po*ebało Cię ? - wysyczał przez zęby . 
- Spójrz obok - wrzasnąłem budząc kochankę Zbyszka .
- Ooo , dzień dobry kochanie - powiedziała niczym się nie przejmując . Aż miałem ochote potraktować ją tak samo jak przed chwilą Zbyszka .
- O ja pie*dole... - tylko tyle zdołał wykrztusić z siebie mój hiper odpowiedzialny i wierny dziewczynie , którą kocha przyjaciel .

***
Patrycja wyciągnęła ogromną torbę , rzuciła ją na łóżko , rozłożyła i ruszyła w stronę szafy . Zaczęła kolejno wyrzucać z niej swoje ubrania . Ja natomiast układałam je w torbie . 
-Zdradził mnie ... co za sku*wiel... Znalazłam go w łóżku z jakąś inną i to w dodatku prawie nagą panną...- zaczęła mówić sama .
-Jak to Cię zdradził ? Zbyszek ? Nie rozumiem , przecież on Cię kocha - powiedziałam , wyraźnie zszokowana tym co usłyszałam .
- Też tak myślałam , jednak okazuję się co innego - powiedziała przez łzy . 
Skończyła wyrzucać swoje ciuchy i ruszyła w stronę drzwi od łazienki . Po 10 minutach wyszła z niej z kosmetyczką . Wrzuciła ją do torby , a ja siedziałam na łóżku i zastanawiałam się , jak to jest możliwe . Co się stało ? Przecież byli parą idealną . Ona kocha jego , a on ją . Może w tej chwili już kochała ... Nigdy nie powiedziałabym , że może stać się coś takiego .Patrzyłam jak wrzuca kolejne rzeczy do swojej torby. Ładowarki do laptopa i telefonu , prostownicę . Wrzuciła jeszcze do torebki paszport.
-Chyba wszystko , odprowadzisz mnie na dół i poczekasz ze mną na taksówkę ? - powiedziała ocierając łzy.
-Jasne . Jesteś pewna , że chcesz wyjechać ? - zapytałam.
-Jeszcze nie wiem gdzie , ale jak najdalej od niego . Dam Ci znać , nie martw się o nic .
Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam , po czym wyszłyśmy z pokoju . Zjechałyśmy windą na sam dół. Zadzwoniłam po taksówkę dla Patrycji . W tym samym momencie zobaczyłyśmy Zbyszka . Patrycja się zdenerwowała . Znów . Ta sama wściekłość co przedtem. 
-Daj mi się wytłumaczyć - mówił do niej , ale ona odwracała się do niego tyłem za każdym razem kiedy próbował coś do niej powiedzieć. - Patrycja! - wrzasnął . 
Obserwowałam ich zmartwiona . Czekałam tylko na jej reakcję . Odwróciła się do niego przodem i spiorunowała wzrokiem.
- Co ? Co mi chcesz powiedzieć ty skończony szmaciarzu ? Tak twoim zdaniem okazuje się miłość ? Po co było to pie*dolenie o tym jak bardzo mnie kochasz? Jak to nie chcesz mieć ze mną gromadki dzieci i nie chcesz spędzić ze mną reszty swojego życia? Jesteś żałosnym szczeniakiem .Nie chcę Cię już znać ,rozumiesz? Najlepiej to zniknij z mojego życia raz na zawsze , od dzisiaj . Nie dzwoń , nie pisz . To koniec . Gratuluje ... Aha , bym zapomniała o najważniejszym .- po tym zdaniu ściągnęła pierścionek z palca i rzuciła mu go pod nogi . - Powodzenia z nową dziewczyną . - odwróciła się i postawiła kilka kroków w stronę drzwi .
 Ale za chwile zawróciła i zrobiła coś , czego bym się nie spodziewała . Napluła mu w twarz . I wtedy wyszła . A on stał nadal jak wryty . Nawet nie poszedł za nią . Za to ja tak . Wybiegłam przed hotel.
-Wybacz mi , że musiałaś być tego świadkiem . - powiedziała .
Przytuliłam ją do siebie . 
- Nie martw się . Jeżeli będziesz potrzebowała jakiejkolwiek pomocy , cokolwiek by się działo . Pamiętaj - jeden telefon i jestem przy Tobie . 
-Wiem , dziękuję . - powiedziała , po czym spakowała torbę do bagażnika i wsiadła do taksówki , która właśnie nadjechała.

środa, 23 lipca 2014

"...przespaliśmy się ze sobą ?"

Pierwszy tydzień wakacji minął jak z bata strzelił. Dzisiaj od samego rana Zbyszek chodził jakiś nerwowy. Pytałam go kilka razy co się dzieje, ale nic nie chciał powiedzieć. Miałam wielką ochotę pójść wieczorem do klubu, ale nikt nie miał na to ochoty. Bartek i Martyna siedzieli w salonie i przeglądali strony internetowe, a Zbyszek nabuzowany stał na balkonie i ciągle coś robił w telefonie.
- Hej może wyskoczymy dzisiaj do jakiegos klubu czy coś ? - musiałam ich zapytac.
- Sorry, ale ja jakoś nie mam nastroju do balowania - Martyna odłożyła laptopa i położyła się na kanapie.
- Jezu ludzie jesteśmy na wakacjach ! Bartuś, a ty ? - zrobiłam do niego maślane oczka i modliłam się, żeby mi uległ.
- Wiesz, to nawet nie głupi pomysł. Martynka, kochanie idziesz też ?
- Nie, idźcie sami. - wzięła pilota do ręki i włączyła telewizor.
- No dobra, to co za godzine wychodzimy, tak ? - Bartek stał uradowany i tylko pokiwał twierdząco głową. Oboje udalismy się do swoich pokoi. Szukałam po ciuchach czegoś, co by się nadawało na impreze i przeklinałam pod nosem, że wzięłam tyle niepotrzebnych rzeczy. Po kilkunastu minutach znalazłam krótką na ramiączkach czarną sukienkę wkładaną przez głowę. Wydawała się byc najlepszym wyjściem, więc nie szukałam niczego innego. Zakładając ją na siebie do pokoju wszedł Zbyszek.
- Gdzie ty sie tak stroisz ? - stał za mną i przyglądal się jak zakladam kolczyki.
- Dobrze słyszałeś, że ide z Bartkiem do klubu. - wzięłam torebkę i schowałam do niej portfel.
- I o której wracasz ?
- Mam nadzieję, że nad ranem - lekko poprawiłam usta błyszczykiem i wyszlam z pokoju. Trochę mnie zdenerwował tą obojetnością, ale Bartek już czekał, więc nie chciałam robić scen.
- Gotowa ? - sprawdził godzine na zegarku i otworzył drzwi. Wyszliśmy z hotelu i ruszyliśmy szukac paryskich klubów. Idąc drogą spotkaliśmy wielu młodych ludzi, którzy wyglądali na to, że też idą sie pobawić. Szliśmy za nimi i trafiliśmy do klubu "BUS PALLADIUM'. Był zapełniony ludźmi po brzegi. Przeciskaliśmy się do baru ponad 10 minut. Wypiliśmy po jednym drinku na rozgrzewke i ruszyliśmy na parkiet. W czasie zabawy poznaliśmy tam kilku rodaków, którzy też przebywali na wakacjach. Po drugiej w nocy wrociliśmy na swoje miejsca i zamowiliśmy całkiem co innego i o wiele mocniejszego. Nasi nowi koledzy polecili nam 'Rocket Fuel' . Wypiliśmy po dwa i byliśmy kompletnie pijani. Jakimś cudem wyszliśmy z pomieszczenia o czwartej nad ranem i dwie godziny później obudziliśmy się w jakimś pokoju.
- Bartek gdzie my jestesmy ? - siedziałam na łóżku i rozglądałam się po pokoju.
- A skąd ja mam wiedzieć. - przekręcil się na drugi bok i spał dalej.
- Dlaczego my jesteśmy nadzy ?! Bartek obudź się ! - szturchnęłam go i naciągnęłam na siebie pościel.
- Jezu dziewczyno nie krzycz tak. Już nie raz spaliśmy nadzy, o co ci chodzi.
- Żartujesz sobie teraz, prawda ? - bylam w szoku. To co on wygadywał było nienormalne.
- Patrycja ?! Ale jak ?! O kurwa .. - zerwał się jak oparzony i dopiero zajarzył o co chodzi.
- Bartek czy my ?
- Nie wiem, nie pamiętam - położył się spowrotem i zakrył twarz poduszką. Długo milczeliśmy, ale cisze przerwał mój telefon.
- No gdzie wy jesteście ?! - ledwo odebrałam, a ona już krzyczała do słuchawki.
- Gdzie jesteśmy .. w hotelu jesteśmy tak i właśnie sie zbieramy. - rozłączyłam się i wyłączylam komórkę, żeby więcej nie dzwoniła bo nie wiem co jej powiem. Bartek zrobił to samo. Pozbieraliśmy swoje rzeczy, zapłaciliśmy za pokój i powoli wracaliśmy do swojego hotelu.
- Ej tu jest klinika z ginekologiem, może ja pójde co ?
- Po co ? - stał przerażony i trochę skrępowany.
- Bo wiesz jest takie coś, że można sprawdzić czy w ciągu ostatnich 24 godzin uprawiało się seks, więc
- Do reszty zgłupiałaś ?! - przerwał mi nie pozwalając dokonczyć - ja nigdzie nie ide na żadne badania i nawet mnie nie namawiaj.
- A czy ja ci każe tam iść ? Poczekaj tu na mnie wracam za 15 minut. - nie czekałam na jego odpowiedź tylko od razu skierowałam się w stronę budynku. Z lekarzem dogadałam się bez problemu po angielsku. Wszystko poszło sprawnie i 20 minut później byłam już obok Bartka.
- No już nie płacz. Nic nie było, spokojnie sobie spaliśmy najwidoczniej - dałam mu kartkę do ręki, na której pisało wyraźnie, że razem nie spędziliśmy nocy. Przeczytał ją uważnie, zgniótł i wyrzucił do kosza. Wracaliśmy powoli, na ulicach było jeszcze pusto bo dochodziła siódma.
- Co byś zrobił gdyby jednak wyszło, że przespaliśmy się ze sobą ? - musiałam zadać mu to pytanie, ciągle miałam je w głowie.
- Nie wiem. A ty ? Co byś powiedziała Zbyszkowi ?
- Nie powiedziałabym mu. - jechaliśmy windą na piąte piętro milcząc. Bartek dostał w tym czasie smsa od Martyny, że jest na dole i je śniadanie. Wrócił spowrotem windą, a ja weszłam do pokoju. Byłam tak zmęczona, wszystko mnie bolało i marzylam tylko o łóżku. Wchodząc do sypialni doznałam szoku. Coś we mnie pękło widząc przed sobą łóżko, w którym śpi Zbyszek z jakąś kobietą. Nie byłam w stanie budzić go i dowiadywać się co tu się działo. W jednej chwili go znienawidziłam. Wyszłam stamtąd jak najszybciej. Nie chciałam go więcej widzieć. Postanowiłam, że później zadzwonie do Martyny powiem jej, żeby mnie spakowała i wróce do domu.