środa, 23 lipca 2014

"...przespaliśmy się ze sobą ?"

Pierwszy tydzień wakacji minął jak z bata strzelił. Dzisiaj od samego rana Zbyszek chodził jakiś nerwowy. Pytałam go kilka razy co się dzieje, ale nic nie chciał powiedzieć. Miałam wielką ochotę pójść wieczorem do klubu, ale nikt nie miał na to ochoty. Bartek i Martyna siedzieli w salonie i przeglądali strony internetowe, a Zbyszek nabuzowany stał na balkonie i ciągle coś robił w telefonie.
- Hej może wyskoczymy dzisiaj do jakiegos klubu czy coś ? - musiałam ich zapytac.
- Sorry, ale ja jakoś nie mam nastroju do balowania - Martyna odłożyła laptopa i położyła się na kanapie.
- Jezu ludzie jesteśmy na wakacjach ! Bartuś, a ty ? - zrobiłam do niego maślane oczka i modliłam się, żeby mi uległ.
- Wiesz, to nawet nie głupi pomysł. Martynka, kochanie idziesz też ?
- Nie, idźcie sami. - wzięła pilota do ręki i włączyła telewizor.
- No dobra, to co za godzine wychodzimy, tak ? - Bartek stał uradowany i tylko pokiwał twierdząco głową. Oboje udalismy się do swoich pokoi. Szukałam po ciuchach czegoś, co by się nadawało na impreze i przeklinałam pod nosem, że wzięłam tyle niepotrzebnych rzeczy. Po kilkunastu minutach znalazłam krótką na ramiączkach czarną sukienkę wkładaną przez głowę. Wydawała się byc najlepszym wyjściem, więc nie szukałam niczego innego. Zakładając ją na siebie do pokoju wszedł Zbyszek.
- Gdzie ty sie tak stroisz ? - stał za mną i przyglądal się jak zakladam kolczyki.
- Dobrze słyszałeś, że ide z Bartkiem do klubu. - wzięłam torebkę i schowałam do niej portfel.
- I o której wracasz ?
- Mam nadzieję, że nad ranem - lekko poprawiłam usta błyszczykiem i wyszlam z pokoju. Trochę mnie zdenerwował tą obojetnością, ale Bartek już czekał, więc nie chciałam robić scen.
- Gotowa ? - sprawdził godzine na zegarku i otworzył drzwi. Wyszliśmy z hotelu i ruszyliśmy szukac paryskich klubów. Idąc drogą spotkaliśmy wielu młodych ludzi, którzy wyglądali na to, że też idą sie pobawić. Szliśmy za nimi i trafiliśmy do klubu "BUS PALLADIUM'. Był zapełniony ludźmi po brzegi. Przeciskaliśmy się do baru ponad 10 minut. Wypiliśmy po jednym drinku na rozgrzewke i ruszyliśmy na parkiet. W czasie zabawy poznaliśmy tam kilku rodaków, którzy też przebywali na wakacjach. Po drugiej w nocy wrociliśmy na swoje miejsca i zamowiliśmy całkiem co innego i o wiele mocniejszego. Nasi nowi koledzy polecili nam 'Rocket Fuel' . Wypiliśmy po dwa i byliśmy kompletnie pijani. Jakimś cudem wyszliśmy z pomieszczenia o czwartej nad ranem i dwie godziny później obudziliśmy się w jakimś pokoju.
- Bartek gdzie my jestesmy ? - siedziałam na łóżku i rozglądałam się po pokoju.
- A skąd ja mam wiedzieć. - przekręcil się na drugi bok i spał dalej.
- Dlaczego my jesteśmy nadzy ?! Bartek obudź się ! - szturchnęłam go i naciągnęłam na siebie pościel.
- Jezu dziewczyno nie krzycz tak. Już nie raz spaliśmy nadzy, o co ci chodzi.
- Żartujesz sobie teraz, prawda ? - bylam w szoku. To co on wygadywał było nienormalne.
- Patrycja ?! Ale jak ?! O kurwa .. - zerwał się jak oparzony i dopiero zajarzył o co chodzi.
- Bartek czy my ?
- Nie wiem, nie pamiętam - położył się spowrotem i zakrył twarz poduszką. Długo milczeliśmy, ale cisze przerwał mój telefon.
- No gdzie wy jesteście ?! - ledwo odebrałam, a ona już krzyczała do słuchawki.
- Gdzie jesteśmy .. w hotelu jesteśmy tak i właśnie sie zbieramy. - rozłączyłam się i wyłączylam komórkę, żeby więcej nie dzwoniła bo nie wiem co jej powiem. Bartek zrobił to samo. Pozbieraliśmy swoje rzeczy, zapłaciliśmy za pokój i powoli wracaliśmy do swojego hotelu.
- Ej tu jest klinika z ginekologiem, może ja pójde co ?
- Po co ? - stał przerażony i trochę skrępowany.
- Bo wiesz jest takie coś, że można sprawdzić czy w ciągu ostatnich 24 godzin uprawiało się seks, więc
- Do reszty zgłupiałaś ?! - przerwał mi nie pozwalając dokonczyć - ja nigdzie nie ide na żadne badania i nawet mnie nie namawiaj.
- A czy ja ci każe tam iść ? Poczekaj tu na mnie wracam za 15 minut. - nie czekałam na jego odpowiedź tylko od razu skierowałam się w stronę budynku. Z lekarzem dogadałam się bez problemu po angielsku. Wszystko poszło sprawnie i 20 minut później byłam już obok Bartka.
- No już nie płacz. Nic nie było, spokojnie sobie spaliśmy najwidoczniej - dałam mu kartkę do ręki, na której pisało wyraźnie, że razem nie spędziliśmy nocy. Przeczytał ją uważnie, zgniótł i wyrzucił do kosza. Wracaliśmy powoli, na ulicach było jeszcze pusto bo dochodziła siódma.
- Co byś zrobił gdyby jednak wyszło, że przespaliśmy się ze sobą ? - musiałam zadać mu to pytanie, ciągle miałam je w głowie.
- Nie wiem. A ty ? Co byś powiedziała Zbyszkowi ?
- Nie powiedziałabym mu. - jechaliśmy windą na piąte piętro milcząc. Bartek dostał w tym czasie smsa od Martyny, że jest na dole i je śniadanie. Wrócił spowrotem windą, a ja weszłam do pokoju. Byłam tak zmęczona, wszystko mnie bolało i marzylam tylko o łóżku. Wchodząc do sypialni doznałam szoku. Coś we mnie pękło widząc przed sobą łóżko, w którym śpi Zbyszek z jakąś kobietą. Nie byłam w stanie budzić go i dowiadywać się co tu się działo. W jednej chwili go znienawidziłam. Wyszłam stamtąd jak najszybciej. Nie chciałam go więcej widzieć. Postanowiłam, że później zadzwonie do Martyny powiem jej, żeby mnie spakowała i wróce do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz