sobota, 8 lutego 2014

"wywoluje u mnie rumience i lekkie zawstydzenie"

Rano wstałam bardzo wcześnie. Wszyscy jeszcze spali. Strasznie bolała mnie głowa. Szukałam w kuchni jakichś tabletek, ale nic nie było. Wróciłam do pokoju po torebkę, miałam nadzieję, że może w niej coś znajdę, ale po tabletkach ani śladu. Ból się nasilał, a ja miałam ochotę zacząć krzyczeć.
- Co ty się tak tłuczesz ? - Kurek stał w drzwiach i przecierał zaspane oczy.
- Tak cholernie boli mnie głowa, że zaraz umre - stałam na krześle i szukałam czegoś przeciwbólowego w górnych szafkach.
- To czego od razu nie przyszłaś do nas. Ja mam coś. - poszedł do pokoju i za chwilę wrócił z małym opakowaniem. Szybko wzięłam dwie tabletki na raz i popiłam wodą. Kiedy stawiałam szklankę, Bartek podszedł bliżej mnie i złapał za rękę unosząc ją na wysokość mojej klatki piersiowej.
- Pierścionek ? - uśmiechnął się do mnie i przyglądał się biżuterii.
- Nie bądź taki zdziwiony. Wiem, że oboje się na to umówiliście. - wzięłam czajnik i postawiłam wodę na kawę.
- Już ci musiał wszystko wypaplać. Nic mu nie można powiedzieć - usiadł do stołu i jadł małe cukierki hotelowe. Zrobiłam kawę sobie i jemu i dosiadłam się do stołu.
- W ogóle o której wróciliście ?
- A co nie słyszałaś nas ? - pokiwałam przecząco głową i czekałam na odpowiedź.
- To dobrze, że nie słyszałaś - oboje zaczęliśmy się śmiać.
- A co wam tak wesoło ? - do kuchni weszła Martyna.
- A nic. Bartek kawały opowiada - puściłam do niego oczko i upiłam łyczka kawy. Dziwnie się na nas popatrzyła i poszła do łazienki.
- Zaraz dziesiąta. Ide budzić Zbycha. - odstawiłam kubek po kawie i poszłam do pokoju.
- Nie śpisz ? - zamknęłam za sobą drzwi i weszłam na łóżko. Usiadłam obok niego.
- Wstawaj. Za godzine wychodzimy.
- Nigdzie nie ide - szarpnął kołdrę i nakrył się nią po same uszy.
- Co się stało ? - odchyliłam pościel z jego twarzy i czekałam na wyjaśnienia.
- Tak bardzo mi się nie chce - od razu pojawił się grymas na jego twarzy - zostańmy dzisiaj tutaj - podniósł się i delikatnie mnie pocałował.
- Martyna się wkurzy - uśmiechnęłam się. Mi też za bardzo nie paliło się wychodzić jeszcze przed południem.
- Ja to załatwię. Zaczekaj. - wstał z łóżka. Założył koszulkę i wyszedł. Położyłam się i czekałam na bruneta. Po chwili wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha.
- No i załatwione - wskoczył na łóżko i zaczął mnie łaskotać. Rzucałam się po całym łóżku i śmiałam tak głośno, że chyba mnie cały hotel słyszał. Zanim Martyna z Bartkiem wyszła, Kurek wstąpił na chwilę do naszego pokoju.
- Zbychu trzeba było od razu powiedzieć, że chcesz ten teges, a nie wymyślasz, że ci się nie chce - założył ręce na siebie i udawał naburmuszonego. Razem z Bartmanem wybuchnęliśmy śmiechem.
- Bartek proszę idź już - mówiłam przez śmiech. Ten zawzięcie stał i nawet nie myślał o wyjściu - Mam zawołać Martynę ?
- Dobra już idę - złapał za klamkę i szybkim krokiem wyszedł. Równo w południe słyszeliśmy jak oboje wychodzą. Chwilę jeszcze leżeliśmy u siebie, a później przeszliśmy do salonu. W lodówce znalazłam jakieś lody. Wzięłam dwa czekoladowe i wróciłam na miejsce. Było strasznie gorąco. Postanowiliśmy, że trochę się poopalamy. Kiedy ja przebierałam się w bikini Zbyszek rozłożył nam leżaki na balkonie. Smażyliśmy się na słońcu przez dwie godziny. Zachciało mi się pić, więc poszłam do kuchni po jakiś napój. Zaraz za mną przyszedł Zbyszek. Stanął za mną i pocałował mnie w szyje. Od razu jego ręce powędrowały na moje biodra. Od samego rana wiedziałam, że to się dzisiaj na pewno zdarzy. Odwróciłam się twarzą w jego stronę i na chwilę popatrzyłam mu w oczy. Już tyle czasu jesteśmy razem, a ja dalej nie potrafię przez kilka minut tak zwyczajnie popatrzec mu prosto w oczy. Zawsze jest w nich coś takiego, co wywołuje u mnie rumieńce i lekkie zawstydzenie. Złapał mnie za rękę i kiwnął głową w stronę pokoju. Poszłam zaraz za nim. Zamknęłam drzwi od pokoju jedną ręką, bo za drugą brunet ciągnął mnie na łóżko. Dwoma palcami rozwiązał górę mojego stroju i odrzucił go na podłogę. Dobierał się do dolnej części bikini, kiedy usłyszeliśmy jak Martyna z Bartkiem wchodzą do środka. Szybko złapałam za koc, przykryłam się nim i odwróciłam się plecami w stronę drzwi. Zbyszek wyszedł z pokoju. Słyszałam jak pytają się gdzie jestem. Bartman powiedział im, że śpie od godziny. Po cichu wstałam, ubrałam się w jakieś ciuchy i dołączyłam do reszty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz