czwartek, 30 sierpnia 2012

"...wiara ktora pozwala trenowac..."


Kolejny dzień kolejny trening i ta sama wiara. Wiara która pozwala trenować nam ten piękny sport jakim jest siatkówka. Nic już na to nie poradzimy, że jesteśmy od niej uzależnione. Widocznie tak miało być. Treningi są coraz bardziej meczące bo zbliżają się wakacje i temperatura jest dwa razy wyższa niż zwykle. W upalne dni na hali, w której trenujemy można dostać zajoba, ale czego się nie robi dla sportu. Wielkimi krokami zbliżały się nasze urodziny. Nasze czyli moje i Martyny. Mamy je w tym samym dniu i zawsze robiłyśmy razem jakąś imprezę, ale teraz byłyśmy za bardzo zmęczone treningami. A tak szczerze to za bardzo nam się nie chciało tego wszystkiego przygotowywać. Jest sobota i nasze urodzinki, więc siedemnastkę mamy już na karku.. Stare już trochę jesteśmy. Miałyśmy jechać do kina na jakąś fajną komedię romantyczną, ale niestety nasze plany szybko się zmieniły bo do Martyny zadzwonił Paweł i powiedział, że musi się dzisiaj z nami spotkać. To było trochę dziwne bo jeszcze nigdy nie zdarzyło się tak, że nagle prosi o spotkanie i to w dodatku trener, ale jak mus to mus.. Spotkanie miało się odbyć w pizzeri o 14:00. No dobra jestem już na miejscu idę po Martynę i lekkim truchcikiem biegniemy do trenera.. Gdy wchodzimy, tam już czeka na nas Paweł z Marcinem! o co do cholery chodzi?! Ale okey.. Podchodzimy do stolika. a ich poważne wyrazy twarzy nas przerażają. Siadamy do stołu z niepewnością i czekamy az łaskawie wyjaśnią nam co jest grane. Krępująca cisze w końcu przerywa Marcin zaczynając od składania nam życzeń. Wycałowali i wyściskali nas za wszystkie czasy, po czym Paweł wyciągnął z kieszeni dwa średniej wielkości pudełeczka. Wyglądały trochę jak te, w których są kupowane bransoletki.. patrzyłyśmy z wielkim zdziwieniem i w naszych głowach było już tylko jedno pytanie "Co jest w środku?" . Obaj lekko się uśmiechnęli i Marcin zaczął swój monolog.                                                                                    "Słuchajcie dziewczyny, to jest taki mały prezent dla was od całego klubu. Zanim je otworzycie chcielibyśmy, żebyście wiedziały że te prezenty są specjalnie tylko dla was, ponieważ się nie poddałyście i ciężko trenowałyście.. Ja i Paweł zawsze wymagaliśmy od was więcej bo wiedzieliśmy, że wy jako jedyne jesteście silne psychicznie i fizycznie. To, że tera tu jesteśmy jest dowodem na to że osiągnęłyście sukces.. gracie dobrą i szybką siatkówkę, dlatego klub zdecydował, że zasługujecie na taki prezent"                        Paweł przysunął do nas pudełeczka i czekał na nasza reakcję. Obydwie wzięłyśmy swój prezent do rąk i równo ściągnęłyśmy pokrywę pudełka. To co w nim zobaczyłam przebiło dosłownie wszystko.. Zdążyłam tylko wyszeptać z niedowierzaniem pod nosem "ja pierdole" i usłyszałam pisk Martyny! Sama zaczęłam piszczeć, rzuciłyśmy się na trenerów i prawie udusiłyśmy ich ze szczęścia. nie ważne, że ludzie patrzyli się na nas jak na psychicznie chore debilki... liczyło się tylko to, że mamy bilety na Ligę Światowa i spędzimy ją z całą kadra reprezentacyjną...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz