niedziela, 9 września 2012

"...dlaczego jestes ze mna?..."

Boże co to było? Szybko zerknęłam na telefon która godzina i krzyknęłam z wielkim bólem głowy " Kurwa zaspaliśmy !" Nagle Bartek usiadł na łóżku i uciszał mnie, żebym nie krzyczała " Dziewczyno, przecież wolne mamy ty na kacu jeszcze jesteś kładź się spać". Grzecznie go posłuchałam jak nigdy i wróciłam do Zbyszka. Próbowałam sobie przypomnieć co takiego wczoraj robiłam bo głowa pękała mi z bólu. Postanowiłam, że pójdę do naszego doktora Sowy po tabletkę przeciwbólową. Po cichu wyszła z pokoju, żeby ich nie obudzić. Myślałam, że reszta już dawno jest na nogach a tu cisza na korytarzu jak nigdy. Niezła wczoraj musiała być impreza, ale dobra trzeba iść po jakieś tabletki. U doktora drzwi są zawsze otwarte, także nie pukając weszła od razu do środka. Mina doktora mnie przeraziła. " Aż tak źle wyglądam ?" spytałam ledwo stojąc. "Przyszłam po jakieś tabletki na głowę bo zaraz mi wybuchnie" Czułam się jak zombie. Wszystko mnie bolało i brało mnie na wymioty. " Nie ty pierwsza przyszłaś już dzisiaj do mnie" odpowiedział doktor z uśmiechem na twarzy. Trochę mnie to zdziwiło, ale szybko połknęłam jakieś proszki  i wracałam już korytarzem do pokoju, natykając się na Kubiaka. "Cześć piękna, widzę że główka jeszcze boli po wczorajszym wieczorze, ale przyznam że niezła jesteś w te klocki". O co mu kurwa chodziło? Jakie klocki ? przecież cały czas byłam ze Zbyszkiem... chyba. Nie miałam siły, żeby teraz się nad czymś zastanawiać, szybko wskoczyłam pod kołdrę do Zibiego i wtuliłam się w niego jak tylko mogłam. On jest jak chodzący grzejnik, nic tylko przytulać. Objął mnie swoimi wielkimi rękoma, pocałował delikatnie w czoło i tak spaliśmy przez kolejne trzy godziny. Nie ma to jak wstać o 14:00 i iść od razu na obiad. Martyna była na takim kacu , że Bartek chodził za nią i ją podtrzymywał bo prawie leciała. Poza tym chyba się czymś zatrułyśmy , bo na zmianę rzygałyśmy jak koty... Ubrałyśmy jakieś pierwsze lepsze dresy, bokserki i buty i poszłyśmy na stołówkę. Niektórzy z chłopaków już byli i nie wyglądali za dobrze, zresztą tak jak my. Szybko zjadłyśmy jakąś zupę i wróciłyśmy do pokoju. To był nasz przed ostatni dzień w Polsce, więc chciałyśmy go jakoś wykorzystać. Całe popołudnie wszyscy przesiedzieli w hotelu. Każdy dochodził do siebie i próbował ogarnąć co się wczoraj wydarzyło. Zbyszek z Bartkiem przyszli do nas do pokoju i powiedzieli, że o 20:00 mamy być gotowe. Gotowe, ale na co? Nie wiedziałyśmy co wymyślili. Postanowiłyśmy ubrać się w rurki, bokserki i cienkie sweterki a buty wyjdą w trakcie. Punkt dwudziesta zapukali do drzwi. Byłyśmy gotowe, ale nadal nie wiedziałyśmy gdzie nas zabierają. Wychodząc z hotelu Bartek powiedział do Zbyszka " No to bawcie się dobrze". Poszliście w jedną stronę a my w drugą, chciałam się dowiedzieć o co chodzi, ale Zbyszek zamknął mi usta jednym pocałunkiem i powiedział patrząc głęboko w moje oczy " Bardzo Cię Kocham, ale wszystkiego dowiesz się w swoim czasie". Znowu mnie pocałował, złapał za rękę i spacerem szliśmy w kierunku parku. Katowice są piękne, zwłaszcza po zmroku. W parku mijaliśmy wiele par, wyglądali na szczęśliwych tak jak my. czułam, że Zbyszek to właśnie ten na którego czekałam. Wiedziałam, że ty tez tak myślisz o Bartku. Myślałam gdzie teraz jesteście, ale Zbyszek mi przerwał " Mogę coś się ciebie zapytać?" Pokiwałam znacząco głową. " Powiedz mi... dlaczego jesteś ze mną?" Zamurowało mnie, ale po chwili odpowiedziałam " Jak to dlaczego.. Kocham Cię. Nie bój się, nie poleciałam na kasę jak inne lecą. Lubię szczerych facetów. Szczerych aż do bólu, takich przy których jest mi dobrze. Ty jesteś sportowcem... a ja mam do was słabość. Grasz w siatkówkę, którą kochasz tak jak ja. Dajesz mi wielkie poczucie bezpieczeństwa, więc jak mam z Tobą nie być.." Uśmiechnął się, złapał mnie za pas przyciągnął do siebie i po chwili tonęłam w jego pocałunkach. Wy spacerowaliście po rynku. Był pięknie oświetlony. Rozmawialiście o wszystkim, tak jak my. Widocznie chcieli nas poznać jeszcze bliżej. Idealna romantyczna scena, dwie przyjaźniące się pary wybierają się na spacer w dwa różne miejsca. Z dnia na dzień dowiadują się o sobie coraz więcej i z dnia na dzień rodzi się jeszcze większe pożądanie niż było. Było około godziny 22:00, gdy do Zbyszka zadzwonił Kurek. Udaliśmy się do jakiejś restauracji. Wchodząc do środka zauważyłam jak siedzicie już przy stoliku machając do nas rękami. Szybko usiedliśmy koło was i zamówiliśmy jedzenie. Było świetnie. Zerkałyśmy na siebie od czasu do czasu i znacząco się uśmiechałyśmy. Byłyśmy w siódmym niebie, a może i dalej. O północy wracaliśmy do hotelu przez rynek. Gdyby tak ktoś stał z boku i obserwował nas przytulonych do siebie, pomyślałby że śni. Ale to wszystko było prawdziwe i takie niezwykłe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz