piątek, 28 września 2012

"...w koncu wiedzialam, ze jestes szczesliwa..."

Noc spędziła u mnie. Nie mogłam jej wypuścić o tak późnej porze w takim stanie. Dała tylko znać rodzicom, że zostaje u mnie. Do czwartej nad ranem oglądałyśmy wszystkie nasze zdjęcia i filmiki z Ligi. Fajnie było powspominać. Ledwo usnęłysmy a juz trzeba było wstawać do szkoły. Pożyczyłam ci jakies ciuchy i szybko pobiegłyśmy, żeby sie nie spóźnic na lekcje. Wszyscy zamęczali nas pytaniami. Już wolałabym rozdać pięć tysięcy autografów niż odpowiadac w kółko na te same pytania. Lekcje ciągły się jak przeterminowane żelki. Później musiałyśmy jeszcze iśc na trening i znowu wszystko po kolei opowiadac -,- . Musiałam trochę poudawać, że wszystko jest okay i łazić tak przez cały dzień ze sztucznym uśmiechem. Martyna raczej nie miała ochoty na udawanie i nie kryła sie ze swoimi emocjami. Treningi w klubie w porównaniu do treningów z kadrą to niebo i ziemia. Widziałam jak wkurwiałaś się jak dziewczyny stękały, że  te ćwiczenia są za ciężkie. W pewnym momencie wybuchłaś nie zważając na słowa i osoby "Kurwa weźcie się ogarnijcie.! Stękacie jak stare babki. My jakoś robiłyśmy takie ćwiczenia po pięć serii i żyjemy a wy tylko jęczycie ! Jak nie chcecie grac to do widzenia, nikt was tu nie trzyma !" .Wybiegłaś z hali. Marcin tylko kiwnął do mnie głową, żebym poszła za tobą. Długo się nie zastanawiałam. Idąc po ciebie wiedziałam, że musze cos z toba zrobic. Rozumiem kilka dni zmulac, ale to już ciągło sie za długo. Zabrałam swoje i twoje rzeczy i wróciłyśmy do swoich domów. Wchodząc do swojego pokoju wyszukałam w komórce numer Kurka. Wcisnęłam zielona słuchawkę i czekałam aż odbierze. Dwa sygnały i odebrał. "Słucham panią. W czym moge pomóc?" O poczucie humoru to u niego nie trudno, ciekawe co zrobi jak sie dowie po co dzwonie."Słuchaj no wielkoludzie jeden. Jesteś potrzebny. I to natychmiast wiem, że masz wolne ale to pilne." Trochę spoważniał i uważnie mnie słuchał."Martyna dalej nie może ogarnąć. Chodzi bo chodzi, ale jakby mogła to by nie wychodziła z łóżka. Musisz przyjechać." Chwilowo myślałam, że sie rozłączył bo nic nie było słychać ale po chwili zachrypniętym głosem powiedział. "Dobra. Podaj mi adres swojego mieszkania. Ja ci jeszcze dam znac wieczorem. Dobrze, że zadzwoniłaś, trzymaj się." Trochę mi ulżyło. Wiedziałam, że przyjedzie. Siedziałam tak przez chwile na swoim łóżku i myślałam o Zbyszku. Te wszystkie dni i noce, które z nim spedziłam... Uszczypnęłam sie w rękę i powiedziałam sama do siebie. " Patrycja skup się. Musisz zachować zimną krew." Nagle weszła mama słyszą, że z kimś rozmawiam. Była pewna, że jestem z Martyną a tu nikogo nie ma. Popatrzyła się jak na chorego psychicznie człowieka i wyszła. Dostałam o jedenastej w nocy esemesa od Kurka "Będę o 15:30 u ciebie pod domem". TAK ! Krzyknęłam tak głośno jak tylko umiałam. Zapomniałam, że jest późna noc. Mogłam spokojnie zasnąć. Rano szybko ogarnęłam wygląd i ruszyłam do szkoły. Powiedziałam Martynie, żeby przyszła do mnie zaraz po szkole bo musze jej coś pokazac. Byłam ciekawa jak zareaguje na Bartka. Ogarnęłam pokój i czekałam ciebie. Pięć minut i byłas już u mnie. Pokazałam ci jakąś pierdołę i Bartek napisał smsa. "Czekam pod drzwiami". Pobiegłam otworzyc a ciebie zostawiłam w pokoju bo sprawdzałas właśnie facebooka. Wróciłam z powrotem."Mam coś dla ciebie." Zdziwiłaś się i czakałas na wyjaśnienie. Wychyliłam się zza drzwi i powiedziałam "Wejdź". W drzwiach ukazała się wysoka postać mężczyzny. Otworzyłas oczy ze zdziwienia i zerwałaś się z krzesła w stronę Kurka. Wtuliłaś się w niego a ja w końcu wiedziałam, że jestes szczęśliwa. Chciałabym, żeby Zbyszek tez tu był..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz