Biorąc pod uwagę, że noce ze Zbyszkiem nie będą już codziennością do głowy przychodził mi tylko jeden pomysł. Wykorzystać ją do bólu. Najpierw świętowanie wygranej z wszystkimi do północy a później czas tylko dla dwojga. Wypiliśmy szampana wznieśliśmy toast trochę pożartowaliśmy ale Zbyszek raczej myślał o tym samym co ja. Wystarczyło tylko jedno znaczące spojrzenie Bartmana a ja już domyślałam sie o co chodzi. Wychodząc z pokoju bez słowa posłałam triumfalny uśmiech w twoją stronę, który mówił wszystko. Zbyszek wstał zaraz za mną i powiedział, że idzie się już położyć bo rano nie wstanie. Kogo on oszukiwał, każdy zdążył zauważyć że wyszliśmy oboje więc nie było żadnego problemu ze skojarzeniem faktów. Wychodząc, zamknął drzwi a ja czekając na niego rozbierałam go wzrokiem. Podszedł do mnie złapał za nadgarstki i całym ciałem napierał na moje. Zaczęliśmy przesuwać sie do drzwi od naszego pokoju. Rozegrała się prawdziwa bitwa języków. Na oślep weszliśmy do pokoju i gdy dotarliśmy do celu lekko popchnął mnie na swoje łóżko. Teraz to on miał władze... delikatnie całował moją szyję i dekolt. Szybko uporał się z moją luźną koszulką. Sprawnym ruchem pozbawił mnie stanika i odrzucił go w jedno z miejsc. Przeniósł pocałunki na moje piersi i zaczął bawić się moimi sutkami doprowadzając mnie do szaleństwa. Cicho pojękiwałam i delikatnie zaczęłam masować plecy chłopaka. Kiedy on dobierał się do moich spodni skorzystałam z okazji i przejęłam inicjatywę. Szybkim ruchem przewróciłam go na plecy i to ja teraz byłam na górze. Nachyliłam sie nad nim i zaczęłam zaznaczać językiem swoją bytność na jego torsie. Nasze oddechy stawały się coraz bardziej płytkie. Chwycił mnie w pasie i zjechał dłońmi w dół ściągając ze mnie różowe bokserki... Oparłam się rękoma po obu jego stronach i zaczęłam go całować. Nie przerywając pocałunków wszedł we mnie jak nigdy. Czułam jak rytmicznie porusza swoimi biodrami, oddechy stawały się coraz płytsze a my czuliśmy że zaraz nadejdzie spełnienie. W naszym hotelowym pokoju rozległ się nasz donośny jęk. Padając na łóżko równocześnie szepnęliśmy " Kocham Cię".
Noc Bartka i Martyny
Zostaliśmy sami. Postanowiliśmy nie tracić czasu. Ostatnia noc, ostatni poryw namiętności. Kurek się nie obijał. Praktycznie od razu wziął się do roboty. Wessał się w moje usta. Nie miałam najmniejszych szans na przejęcie inicjatywy. Płynnym ruchem zerwał ze mnie bluzkę, potem uporał się z moimi spodniami. Całował mnie po szyi schodząc coraz niżej. Jedną ręką zdjął ze mnie stanik. Całował mnie po piersiach. W pewnym momencie poczułam jak przyssał mi się do szyi, potem do piersi a w końcu do brzucha. Wariat zrobił mi "malinki" ale nie protestowałam. Pozwoliłam mu dyrygować. Nie musiałam długo czekać. Delikatnie pocałował mnie w czoło i wszedł we mnie. Nie był niewyżyty. Poruszał biodrami delikatnie i cały czas całował mnie i myślał głównie o mojej przyjemności. Był w tym cholernie dobry. Jego ręka dodatkowo poszła między moje uda. Stopniowo doprowadzał mnie do szczytu. Wbiłam paznokcie w plecy chłopaka i głośno jęknęłam odchylając głowę w tył. Po chwili cicho syknął. Oboje doszliśmy. Poszliśmy pod prysznic. Odkręcił wodę, która zaczęła obmywać nasze ciała. Zaczął gładzić mnie po plecach i ramionach. Jednym ruchem podniósł mnie, tak żebym mogła opleść go nogami. Pogrążyliśmy się w pocałunkach. Błądził językiem w moich ustach. Wysuszyliśmy się i ubraliśmy. Położyliśmy się wtuleni w siebie i zasnęliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz