Uff.. I juz po wszystkim. Jeszcze nigdy nie byłam taka zmęczona po jednej rozmowie. Ale jaka to była rozmowa. Koosmos !! Spodziewałam się samego darcia i wytykania palcami, ale było całkiem inaczej. Położyłam się na łóżko ze zmęczenia i wpatrywałam się w sufit. Idealnej ciszy nie było bo jak zwykle chodził komputer. Moje skupienie zostało przerwane znowu przez mame. Wparowała do pokoju jak by sie paliło. "Jeszcze jedno małe pytanie, mogę ?". Przewróciłam oczami. "Noo dobraa". "Zabezpieczacie się ?". System został właśnie rozwalony doszczętnie. Gały mi wyszły na wierzch. "Mamoo.. proszee cie.." . Totalne zakłopotanie, głupio mi było nawet na nią popatrzeć. "Jeśli moja córka spotyka sie juz z dojrzałym facetem musze miec pewność, że nie zniszczy sobie życia ciążą.." Popatrzyłam na nia z politowaniem i tylko wzdychałam. "Jeśli powiem ci, że tak to sobie pójdziesz ?". Pokiwała głową i czekała na odpowiedź. "tak" . Szybka i krótka odpowiedź. W końcu wyszła. Trzy minuty grozy za mną. Wróciłam do swojego nic nierobienia. Wyłączyłam komputer bo zaczynał mnie juz denerwować. Usiadłam na łóżku po 'turecku' i nie wiedziałam co mam ze soba zrobić. Nad zwyczajniej w świecie zaczęło mi się nudzic. A mi sie to nigdy nie zdarza. Dochodziła dziewiąta wieczorem, a ja byłam juz strasznie śpiąca. Przytuliłam się do swojej podusi i strasznie szybko usnęłam. Przez sen słyszałam jak wibruje mi telefon. Nie chciało mi się odrwócic i sprawdzic kto to. Ten ktos był tak natarczywy, że nie dawał mi spac. Przeciągnęłam się i wzięłam do ręki telefon. Tak jak myslałam, Martyna. "Czego dusza pragnie o tej godzinie ?". Wymamrotałam do telefonu. "Jak to czego, spotkania." Zwariowała. O jedenastej w nocy ona chce się spotkac. "Dobrze się czujesz ? Czy to coś nie może poczekac do jutra?" . Myślałam, że ją ubłagam ale nic z tego. "Nie, nie może. Za 10 minut masz być na rynku przy fontannie". Za dziesięć minut. Ona ma coś z głową, tak samo jak Kurek. Idealnie się dobrali. Musiałam się znowu ubierac i uczesać jakoś moje rozczochrane włosy. Dobra jakoś sie wyrobiłam. Teraz trzeba wyjśc z domu jak ninja. Wszyscy już spali, więc trudno nie było. Zbiegłam po schodach i szybkim krokiem szłam na rynek. Dobrze, że lampy zaświecone bo nie wiem jak bym przeszła przez te ulice. Od fontanny dzieliło mnie z 20 metrów. Widziałam z daleka, że jakieś typy tam stoją. Nie miałam zamiaru podchodzić tak blisko. Było ich albo czterech albo pięciu. Dokładnie nie widziałam. Usiadłam sobie na ławce i czekałam na ta zołze. Kazała byc punktualnie a sama sie spóźnia. W kieszeni poczułam, że ktos do mnie dzwoni. To znowu ona. Odebrałam. "Gdzie ty jestes ?" . Miałam jej się o to samo spytać. "Siedze na ławce a ty ?". Pomyliłam drogi czy co?. "No ja jestem przy fontannie..". Słyszałam śmiechy gdy z nią rozmawiałam, takie bardzo znane. "Dobra juz tam idę." Pewnym krokiem podążałam w strone Martyny i tych tajemniczych typów. "Krzysiu ?!" Nie to niemożliwe, przecież on w Rzeszowie powinien być. A jednak.. Skoczyłam na niego i sciskałam go ze szczęścia. Trzech kolejnych tez nie mogłam ominąć. To ja miałam jego wyściskac a to Jarski mnie prawie udusił. Później lekki uścisk z Piotrkiem i wymiana spojrzeń tak jak byśmy oboje przypomnieli sobie w tej samej chwili moment gry "w butelkę" . Ziomek wycałował mnie w policzki tak, że czułam się jak w odwiedzinach u babci . Na koniec został Kosa. Przytulając go szepnął mi do ucha " Kiedy kolejny bal ?". Uśmiechnęłam się szeroko i przypomniałam sobie, że na balu pożegnalnym tańczyłam z Grześkiem i było bardzo śmiesznie . Pytałam się ich dlaczego przyjechali a oni odpowiedzieli chórem " Stęskniliśmy sie ". To było takie słodkie. Tak dawno się nie widzielismy.
fajnie, że dodałaś nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńmiłą niespodziankę jej zrobili :)
czekam na następny z niecierpliwością ;p