poniedziałek, 26 listopada 2012
"...Musialam wiedziec na czym stoje..."
Nadszedł mój upragniony dzień. CEREMONIA ! Do rozpoczęcia imprezy zostało zaledwie trzy godziny. Wszyscy byli bardzo podekscytowani z wyjątkiem Bartka. Od samego rana wyglądał strasznie blado. A po zjedzeniu obiadu biedny zaczął wymiotować. Bałyśmy się, że za szybko mu to nie przejdzie. Co pół godziny biegał do kibla i wychodził taki zmęczony jak po treningu. Zastanawiałam się czy nie zostać z Bartkiem i Martyną w hotelu, ale obydwoje namawiali mnie że nie ma innej opcji żebym nie szła. Chłopcy naśmiewali się z Kurka, że dzisiaj będzie spał w łazience i to w dodatku na kibelku. Biedak, stał w drzwiach i patrzył jak zaczynamy się zbierać do wyjścia. Na koniec podszedł do niego Igła i powiedział mu coś na ucho po czym na jego twarzyczce pojawił się chwilowy uśmiech i z trudem wypowiedział krótkie zdanie "Odejdź, odejdź bo będę rzygał ". Odepchnął Krzyśka i z powrotem pobiegł do toalety. Ściskając Martynę szepnęłam jej krótkie " jestem z tobą ". Ucałowałam ją w policzek i dołączyłam do grupy. Nasi kochani zawodnicy wyglądali jak z bajki. A Zbychu jak wyglądał.. cudo <3 Pokazać się z tak ubranymi mężczyznami to zaszczyt. Z Polski było około 230 zawodników. Świetnie razem wyglądaliśmy. Gdy zaczął się pochód i spiker zaczął przedstawiać państwa to było coś niesamowitego. Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć. Późną nocą wróciliśmy do hotelu. Bartek i Martyna już słodko spali, więc postaraliśmy się ich nie obudzić. Igła narobił pełno zdjęć w tym ze mną połowę. Cały poranek mieliśmy na szczęście wolny. Po południu poszliśmy tylko na siłownie, żeby nie wypaść z formy i wieczór znów wolny. Na szczęście Bartkowi przeszła grypa i znowu był w pełni sił. Chciał wynagrodzić Martynie wieczór, który siedziała z nim w hotelu i patrzyła jak biega do wc zamiast iśc z nami na otwarcie igrzysk. Powiedział mi tylko, że będą bardzoo późno. Dochodziła północ a my oglądaliśmy jakieś kryminały z Winiarskim i Nowakowskim. Byłam juz strasznie zmęczona i uznałam, że czas się położyć do łóżka. Zaraz za mną przybiegł Zbyszek. Oczka mu się świeciły i myślał, że spełnię jego oczekiwania i wskoczę do łóżka. Oczywiście, że wskoczyłam.. ale spać. Zakryłam się po same uczy kołdrą i czekałam aż sen sam przyjdzie. Zdziwienie Zbyszka było bezcenne. Chwilę mnie zaczepiał, od czasu do czasu całował w szyję, ale nie udało mu się mnie złamać. W końcu nie wytrzymał " Co znowu zrobiłem nie tak ? Wytłumacz mi to .." Odwróciłam się w jego stronę i powiedziałam " Ależ nic kochanie, zupełnie nic ..". Cicho się zaśmiałam i wróciłam do wcześniejszej pozycji. Udało mi się go z prowokować. Wyczuł mnie. Odsłonił kołdrę do połowy i zaczął powtórnie całować szyję. Sprawiał mi tym przyjemność, ale zbytnio nie miałam ochoty na seks. Sama nie wiem dlaczego. Od kilku tygodni mam jakieś takie wahania nastroju. Jak mi się chce to jego nie ma i na odwrót. Odwróciłam się jeszcze bardziej plecami do niego i zamknęłam oczy. Słyszałam jego głośne westchnienie. Po chwili położył się i przytulił do mnie. Zasnęliśmy. Rano po kilku dniach znowu wróciły do mnie mdłości. Myślałam, że zaraziłam się od Bartka ale intuicja i serce mówiło mi co innego. Postanowiłam, że wymknę się z hotelu do apteki w czasie gdy wszyscy będą na obiedzie. Apteka jak mini supermarket, chodziłam i szukałam nic innego jak testów ciążowych. Znowu musiałam przez to przechodzic. Kupiłam trzy dla pewności. Dobrze, że zdążyłam wrócić przed wszystkimi. Wieczorem nadszedł moment prawdy. Musiałam wiedziec na czym stoję. Zrobiłam pierwszy. Pozytywny. Dla pewności drugi. Pozytywny. Zaczęło robić mi się gorąco. Postanowiłam, że trzeci tez wykorzystam. Bałam się, cholernie się bałam zobaczyć wynik. Raz kozie śmierć. Spojrzałam... Pozytywny. Łzy zaczęły mi spływac po policzkach. Nie wiedziałam co mam robić. Byłam pewna jednego. Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Siedziałam na łóżku i rozmyślałam co dalej. Zastanawiałam się jak to jest możliwe. Przecież zawsze się zabezpieczaliśmy. Przypomniałam sobie ten dzień kiedy Bartman odwiedził mnie w domu. Wtedy nie było żadnych ograniczeń. Wybuchłam płaczem. Schowałam twarz w pościel i nie wiedziałam jak to powiedzieć Zbyszkowi. Wiedziałam tylko, że to dziecko nie ujrzy światła dziennego. Do pokoju wbiegł Łukasz. Niestety zobaczył mnie całą zapłakaną. "Ej, młoda co się stało ?". Popatrzyłam na niego i postanowiłam, że powiem mu o wszystkim. Miałam do niego wielkie zaufanie, więc dlaczego nie ?. "Obiecaj mi, że nikt nie dowie się o tej rozmowie." Głęboko patrzyłam mu w oczy gry wymawiałam te słowa. Kiwnął głową, potwierdzając. "Jestem w ciąży..". Spuściłam głowę w dół. Czekałam na reakcję Ziomka, a ten zaczął się cieszyć. "To fantastyczna wiadomość ! ..". "Zgłupiałeś !"- przerwałam mu. "Ja nie mogę urodzić tego dziecka ! To jest nierealne. Mam ledwo 18 lat a ty mi mówisz, że to fantastyczna wiadomość ! Nikt z kadry nie może się o tym dowiedzieć, szczególnie Zbyszek". Patrzył na mnie jak na idiotkę i zastanawiał się co mi powiedzieć. "Popełniasz wielki błąd. Powinien wiedzieć, że będzie ojcem". Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem, miałam wrażenie że w ogóle mnie nie słuchał. "Nie będzie ojcem bo nie będzie dziecka, postanowione". Przytulając mnie powiedział " Zrobisz jak uważasz". Zostawił mnie samą. Nie dziwię mu się. W końcu kto by chciał rozmawiać z upartą małolatą..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
no to się akcja rozkręca, ciekawe jak na ciąże zareaguje Zibi..
OdpowiedzUsuń