sobota, 1 grudnia 2012

".. bo wiesz, te moje ostatnie humorki i zmiany nastroju.."

Dziś mijają równe trzy miesiące odkąd poznalismy się ze Zbyszkiem i Bartkiem. Zaprosili nas na uroczystą kolacje do znanej angielskiej restauracji "Skylon" z widokiem na cały Londyn. Postanowiłam, że to właśnie na dzisiejszej kolacji powiem mu o dziecku. Byłysmy bardzo podekscytowanie i nie mogłyśmy sie doczekać wyjścia. Do upragnionego momentu zostało nam mało czasu. Zaczęłyśmy sie przygotowywać, bo przecież trzeba jakos wyglądac między ludźmi w końcu to Londyn. Bez zastanowienia postawiłam na "małą czarną". Do tego czerwone niewysokie koturny i takim samym odcieniem czerwieni podkreślone usta. Włosy wyprostowałam i gdzie nie gdzie zakręciłam je lokówką co dało mi niezły efekt. Martyna tego wieczoru była przeciwieństwem mnie. Ubrała koszulę z ćwiekami i spódnice z dłuższym tyłem. Wszystko przypieczętowała czarnymi platformami i mega kręconymi włosami. Po raz pierwszy widziałam ją w takim wydaniu. A widziałam ja juz w różnych rzeczach Wyglądała elegancko a zarazem zadziornie. Sama bym ją schrupała. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Nie mógł to być nikt inny jak Bartman i Kurek. Usiedli na naszych łóżkach i czekali na nas aż wyjdziemy z łazienki. Po chwili byłyśmy gotowe do wyjścia. Wchodząc do pokoju miny chłopaków rozbawiły nas do łez. Byli oczarowani i taki był nasz zamiar. Wspólnie wyszliśmy przed hol i złapaliśmy taksówkę do naszej ekskluzywnej restauracji. Droga trwała krótko. Będą już w środku kelner zaprowadził nas do naszego stolika i podał kartę dań. Każdy coś zamówił i teraz tylko czekaliśmy na pyszne żarełko. Czekając, podziwialiśmy piękno Londynu nocą. Niesamowity widok. Rozglądając się wokół siebie widziałam same szczęśliwe i zakochane pary. Wzięłam głęboki oddech i pomyślałam "To juz czas". Uśmiechając sie wodziłam wzrokiem w tej z powrotem od Martyny przez Bartka do Zbyszka i na odwrót. Zbyszek szybko zauważył, że coś kombinuję. "Wszystko w porządku ?"- wydukał zapatrzony w moje zielone oczy. Z łatwością odpowiedziałam "Oczywiście ". Popatrzyłam na Martynę a ta dała mi znak kiwając głową, że to ta chwila. "Zbyszek.. ". Zwróciłam wzrok ku niemu. "muszę ci coś powiedzieć..". Strasznie go tym zaciekawiłam. Złapał mnie za rękę i kazał mówić dalej. Bartek wpatrywał się w nas jak w dobre kino akcji. Jedynie Martyna czekała aż w końcu wyduszę to z siebie. Chciałam już zacząć mówić dalej, ale przeszkodził mi Kurek. "No opowiadaj, opowiadaj.. Co ty znowu wymyśliłaś ?! "- mówił z takim zaciekawieniem, że to na prawdę musiało wyglądać jak scena z filmu. Pozbierałam myśli i zaczęłam dalej. " bo wiesz, te moje ostatnie humorki i zmiany nastroju.."- nie dał mi dokończyć i niekulturalnie mi przerwał. " ale ja to wszystko rozumiem, przecież masz prawo mieć zły dzień tak jak każdy i ja .." - musiałam zrobić to samo co on mi i wejść mu w słowo nie owijając w bawełnę. " jestem w ciąży ". Zapadła cisza. Nie zwracałam uwagi na Bartka wyraz twarzy, ale patrząc kątem oka była zabójczo śmieszna. Czekałam na reakcję Zbyszka. W pierwszej chwili zamarł w bez ruchu, ale kilka sekund po tym pojawił się wielki uśmiech na jego twarzy. Całował mnie i przytulał dziękując jak tylko potrafił. Zapomniał, że jesteśmy w publicznym miejscu. Po chwili Bartek wstał z miejsca i uściskał mnie po czym oznajmił nam, że jeśli urodzi się chłopiec to on ma być jego ojcem chrzestnym i mamy mu dać na imię Bartek.Zaraz po tym został wyśmiany przez swoją drugą połówkę bo stwierdziła, że to będzie dziewczynka i to właśnie Martyna wybierze jej imię. Kłócili się tak przez chwilę co zaczęło mnie z deka denerwować. "Może tak sami sprawicie sobie dziecko, co ?". Kurek jakby dostał oświecenia, zaczął się nakręcać na temat dzieci "To nie jest głupi pomysł..". Czekałam tylko na reakcję Martyny. "Spoko, możemy mieć dziecko jak ty je urodzisz.. Co ty na to ?" - zapytała zadziornie, czekając na odpowiedź Bartka. Z ich rozmów na poważniejsze tematy wyszłaby niezła komedia. Ucałował ją w policzek mimo jej grymasu na twarzy. Chwila i wszystko było jak godzinę temu. Zapłacilismy niemały rachunek i udaliśmy sie w droge powrotną. Postanowiliśmy, że wrócimy spacerem. Wyjdzie nam to na zdrowie. Szybko weszliśmy po schodach i w mgnieniu oka wpadliśmy do pokoju.

1 komentarz:

  1. Ja tam lubię Patrycji humorki :D Jestem tu od niedawna, więc nadrabiam zaległości ;p
    Ola ;)

    OdpowiedzUsuń