poniedziałek, 3 grudnia 2012
"...zabroniliśmy Patrycji jakiegokolwiek wysiłku..."
Zbychu uparł się że pójdą do chłopaków opić "dzidziusia" . Nie miałam nic przeciwko , bo od początku wieczoru Bartek patrzył na mnie pożerającym wzrokiem i całą kolację mnie podpuszczał co sprawiło że miałam na niego coraz większą ochotę i odwrotnie... Zapewnili nas że szybko nie wrócą . To chciałam w tym momencie usłyszeć . Wyszli a za nimi trzasnęły drzwi. Wraz z tym dźwiękiem Kurek rzucił się na mnie i zaczął łapczywie całować . Pośpiesznie zaczęłam odpinać guziki mojej koszuli . Kurek jednym ruchem zrzucił z siebie koszulkę . Zerwał ze mnie koszulę i spódnicę. Rzucił na łóżko . Jedną ręką odpiął stanik i zębami pozbawił reszty bielizny ... Co było dalej każdy wie . Nie trzeba tego opisywać ... ;3 Zmęczył mnie ... wiedziałam od początku że tak będzie . To był nasz najlepszy seks jaki kiedykolwiek mieliśmy . Leżeliśmy obok siebie w ciszy już ubrani w minimalne części naszej garderoby. Oczy zaczęły mi się zamykać kiedy usłyszałam głos Bartka który szeptał mi do ucha "Kocham cię . " Odwróciłam głowę i pocałowałam go . Dwa słowa które nie często się słyszy były dla mnie bardzo ważne . "Ja ciebie też . " odpowiedziałam i odwróciłam się do niego plecami . Przyciągnął mnie do siebie tak że do niego przywierałam , oplótł rękami w talii i zasnęliśmy . Rano obudzili mnie rzucający się poduszkami Zibi z Patrycją. "Co tam słodziaki ?" powiedziałam zaspanym głosem przecierając oczy . Patrycja w podskokach podbiegła do mnie ucałowała w czoło i powiedziała że zajebiście. Chyba wkońcu jest z czegoś zadowolona. Też bym była gdybym była w ciąży z najlepszym chłopakiem na świecie który by mnie kochał i bardzo chciał tego dziecka . Bartek też by go chciał , ale ja jeszcze nie jestem gotowa na tak spore wyrzeczenia jakim jest posiadanie potomka . Ale zadowolę się byciem chrzestną ! A co ! Gdy Kuraś słodko spał postanowiłam się ogarnąć. Wyprostowałam włosy , które stały się jeszcze dłuższe . Pomalowałam się i ubrałam rurki , białą bokserkę i sweterek . Borówkowe conversy i byłam gotowa . W drzwiach od łazienki minął mnie zaspany Kuraś niewinnie skradając mi całusa . Poczekaliśmy aż pan śpioch się ogarnie i zeszliśmy na śniadanie . Roześmiane twarze naszych chłopców dodawały mi chęci do życia . Ale czekał nas jeszcze mecz . Zjedliśmy pyszne jedzonko i poszliśmy do pokoi po torby . Oczywiście zabroniliśmy Patrycji jakiegokolwiek wysiłku bo mogło by to zaszkodzić ciąży . Zabraliśmy rzeczy i ruszyliśmy na salę . Po ostrym treningu trochę odpoczynku i mecz. Pierwszy z Włochami wygrany ! Postanowiliśmy wszyscy że pójdziemy to uczcić . Wyruszyliśmy do clubu obok hotelu . Nawet Anastasi poszedł z nami . Przetańczyliśmy pół nocy . Uwielbiam naszą kadrę . Z chłopakami można porozmawiać na każdy temat. Zawsze cię zrozumieją i skutecznie poprawią humor. Takich przyjaciół chciałby mieć każdy . A ja mam to szczęście że dzięki naszym trenerom nie tylko znalazłam masę nowych przyjaciół , wielką szansę na moją siatkarską przyszłość ale też miłość swojego życia . Nie przypuszczałam że stanie się to przez jeden teoretycznie nic nie znaczący wyjazd...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Strasznie zaciekawiła mnie ta ciąża.. A jednak Patrycja urodzi.. Jestem trochę zaskoczona tą decyzją :D Ważne, że Zbyszek się cieszy ;p
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszą część :D
Ola ;)