"Bartek daj spokój poczekaj do rana, porozmawiaj z Martyną!". Jednak moje słowa nie docierały do niego.. Ruszył w strone pokoju a ja zaraz za nim. Wyciągnął torbę i niechlujnie rzucił do niej swoje ciuchy. Martyna z Zibim nadal spali. Nie byli niczego świadomi, Kurek podszedł do jej łóżka, pocałował ja w czoło..Poprosił żebym wszystko jej wytłumaczyła.. Byłam pewna, że będzie chciała wracac. Bartek wyszedł z hotelu i odjechał taksówką w stronę lotniska.
***
Obudziłam sie i przeciągnęłam. Musze powiedziec, że pierwszy raz się wyspałam. Jednak jedno mnie zastanawiało.. Bartka nie było w łóżku. Poszłam go poszukać. Poszłam na hol, stołówkę, salon gier byłam wszędzie. Zapytałam o niego na recepcji. Kobieta powiedziała mi, że wyszedł w nocy. Myślałam, że laska bredzi.. Ale ciągle nie wiedziałam gdzie on do cholery jest ! Poszłam do pokoju. Zadzwoniłam do niego, nie odbierał. Nagrałam się. Wszystkiemu przyglądała się Patrycja. "Nie odbierze" - powiedziała ze spokojem w głosie. "Co ty do cholery wygadujesz ?!" - wrzasnęłam do niej na cały pokój. Podeszła do mnie, złapała za rękę i pociągnęła w dół. Usiadłysmy. "Bartek musiał wracac do Polski.. jego mama miała poważny wypadek. Domyślam się, że chcesz jechac za nim. Juz to przemyślałam.. pojadę z tobą. Nie możesz jechac sama". Patrzyłam na nią z wdzięcznością w oczach. Co ja bym bez niej zrobiła.. Zaczęłam sie pakować a Patrycja poszła do trenera. Miałam ja to zrobic, ale jakoś nie miałam odwagi. Nie zajęło jej to dużo czasu. "Co powiedział ?" - pytałam z łamiącym sie głosem. "Zrozumiał i prosił żebysmy go tu jak najszybciej ściągnęły". Ucieszyłam się. Mieć takiego trenera to skarb. Patrycja spakowała tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Cały czas była pewna, że jeszcze zdążymy wrócić i Bartek zagra w kolejnych meczach. Zamówiłyśmy taksówkę i czekałysmy na jej przyjazd. Na szczęście sie nie spóźniła i pod hotelem była punktualnie o dziesiątej. Szybko zamknęłyśmy drzwi samochodu i zgodnie powiedziałyśmy "airport". Kierowca zrozumiał, że bardzo nam się śpieszy i nie ściągał nogi z gazu. Błyskawicznie pojawiłysmy się na lotnisku. Odebrałyśmy zarezerwowane bilety i biegiem do samolotu. Lot odbywał się bardzo spokojnie. Spoglądałam od czasu do czasu na Patrycję i zastanawiałam się jak powie rodzicom o ciąży. Nie wiem dlaczego akurat o tym myślałam, jakbym nie miała innych problemów. Założyłam słuchawki na uszy i pogrążyłam się w muzyce. Poczułam jak ktoś mnie szturcha. Usnęłam, nawet nie wiedziałam kiedy. Patrycja machnęła rękom a ja szybko wstałam i poszłam za nią. Wylądowaliśmy. Na Okęcie przyjechał po nas tato Bartka. Prosiłam go, żeby nie mówił Bartkowi, że przyleciałam do Polski. W drodze do domu wyjaśnił nam wszystko na spokojnie. W domu zostawiłyśmy torby na korytarzu i pojechaliśmy do szpitala. Był tam. Siedział przy niej nie puszczając jej dłoni. Strasznie zmęczony ledwo usiedział na krześle. Nie usłyszał mnie jak weszłam do sali. "Bartek.." - wyszeptałam jego imię. Odwrócił się zaspany i nie wierzył własnym oczom. "Przyleciałaś .. Nie trzeba było..". Objął mnie z całych sił. "Nie możesz być sam z tym wszystkim .." - przerwał mi. "Przepraszam ". - wyszeptał mi do ucha. Spojrzałam głęboko w jego niebieskie oczy i namiętnie pocałowałam.
Jakie słodkie zakończeniee ! ;* Anastasi - największy skarb !
OdpowiedzUsuńProszę o więcej Zibiego !! :D
Świetny post ;)