wtorek, 11 grudnia 2012

"..Powiesz mi w koncu o co chodzi ?!.."

Wiercisz sie jak bys miał robale w dupie ! - powiedziałam lekko zdenerwowana. Okrągła godzinę nie mógł znaleźć sobie miejsca. Było juz po północy a ja nadal nie spałam. "No bo ja tak nie umiem zasnąć"- wymamrotał cicho kilka słów. Odwróciłam sie w jego stronę i spojrzałam z politowaniem. "Tak, czyli jak? Może bajeczke ci opowiedzieć, co ty na to ?" - zaśmiałam się z prowokacjom. Znowu zrobił te swoje oczy. Dobrze wiedział, że nigdy nie daje rady im się oprzeć. "Bartman, ale jak ty to sobie wyobrażasz ? Nie jesteśmy tu sami..". Dobrze wiedziałam o co mu chodzi. "No normalnie.. Ty, ja i .." - przerwałam mu szybko i dokończyłam za niego z lekką niepewnością. " i łóżko, tak ?". Uśmiechnął sie od ucha do ucha i odpowiedział "Jak ty mnie dobrze znasz ". Przewróciłam oczami i patrzyłam w jego słodkie paczadełka, którymi prosił mnie o chwilę rozkoszy. Zamknęłam oczy. Czekałam na jego ruch. Poczułam jego dłoń na moim policzku, po chwili czułam jego oddech. Nie wytrzymał i pocałował mnie. Odwzajemniłam. Oboje juz wiedzielismy, że nie skończy sie na zwykłych pocałunkach. Jego ręka zaczęła zjeżdżać wzdłuż mojej sylwetki. Na chwile zatrzymała się na pasie. Usłyszelismy jak Bartek wstaje z łóżka. Zaczelismy udawac, że śpimy. Poczułam sie jak pięcioletnie dziecko. Wyszedł gdzies z pokoju. To było podejrzane. Chciałam wstac i pójśc za nim, ale Zbyszek Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie i zrobił to czego nie cierpię. Łaskotał mnie. Tak się głośno smiałam, obudziłam przez niego Martynę. Tylko mruknęła cos pod nosem i dalej poszła spać. Nawet nie zauważyła, że w łóżku nie ma Kurka. Strasznie byłam ciekawa gdzie on poszedł. Zbyszek zapewniał mnie, że na pewno do kibelka albo czegoś się napić. Moja intuicja jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Postanowiłam wstac i sprawdzić co z nim. Wyszłam na korytarz a tam egipskie ciemności. Wróciłam się po telefon, ale tym razem ściągnęłam z łóżka Bartmana. Kazałam mu wejść do toalety dla facetów bo ja nie miałam zamiaru tam wchodzić. Wszedł i zaraz wyszedł. Nikogo nie było. Zastanawialismy sie gdzie on sie podziewa. Kazałam wracać Zbyszkowi do pokoju bo tylko mi przeszkadzał. Stawiał opór, ale nie długo. Zeszłam na dół. Widziałam tylko tyle na co pozwalał mi mój wyświetlacz, czyli niewiele. Myślałam, że może jest na holu, ale nic z tego. Nigdzie go nie było. Usiadłam sobie na schodach i myslałam gdzie go można jeszcze znaleźć. Zachciało mi sie pić. Poszłam więc do stołówki a tam we własnej osobie Bartosz Kurek. "Człowieku co ty tu robisz ?!"- nie ukrywałam swojego zdziwienia. Podeszłam i usiadłam zaraz obok niego. Był strasznie blady. Wystraszyłam się. "Ej.. Co się dzieje?". Zdenerwowanie w mojej głowie rosło z sekundy na sekundę a ten nic nie odpowiadał. Patrzył sie w stół jak zahipnotyzowany. Szturchnęłam go i zobaczyłam, że w dłoni trzyma telefon. Martyny telefon. Coś musiało się stac. Próbowałam być cierpliwa, ale moja ciekawość nie dawała mi spokoju. Złapałam za telefon a ten wyszarpnał mi go z ręki. Nie wiedziałam czy ma sie go bać czy mu współczuć.. Nic mi nie chciał powiedziec. Siedzielismy w ciszy przez 30 minut. W końcu zaczął mówić. "Dostałem esemesa..". Popatrzyłam na niego.. przeciez widziałam, że to nie jego telefon. "Znaczy Martyna dostała esemesa..". Denerwowała mnie juz ta jego tajemniczość i nie wytrzymałam. "Powiesz mi w końcu o co chodzi ?!". Podniósł głowę i wpatrywał się we mnie zastanawiając sie jak mi to wszystko powiedzieć. Można było to wywnioskować po jego wyrazie twarzy. "Tu jest napisane.. to wiadomość od ..". Znów wracał do stanu prawie roztrzęsienia. "Uspokój się i powiedz mi wszystko od poczatku" - musiałam go jakoś uspokoić. "Dostała esemesa od mojego ojca .. tak wiem to dziwne, ale zawsze ciężko mu sie do mnie dodzwonić dlatego wazne sprawy pisze do Martyny.. ". Przerwał. "I co dalej ..?" - byłam ciekawa co dusi w sobie, czego się tak boi .. "Moja mama ..  lezy w szpitalu i jest w bardzo ciężkim stanie .. mieli jutro byc na meczu .. długo tam lezy a on mi nic nie powiedział .." Jego mama w szpitalu ?! Jakim cudem ?! .. Rozmyslałam w głowie różne opcje a on mówił dalej . "Juz postanowiłem, wracam do domu ...".

2 komentarze:

  1. To się porobiło... Biedna mama Bartka... :( Mam nadzieję, że wszystko z nią będzie dobrze i że jej stan zdrowia szybko się poprawi.

    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku .. Bartek wyjeżdża z Londynu ?! Jestem ciekawa czy na prawdę zostawi drużynę i Martynę .. Czekam na kolejny post.
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń