sobota, 29 grudnia 2012

"..poczulam jak ktos dotyka moja dlon.."

- Zbych wstawaj ! - zerwałam pościel ze śpiącego wielkoluda. Przewrócił się na drugą stronę i patrzył na mnie oczami zbitego psiaka. "I nie patrz tak na mnie tylko się rusz! Za pół godziny trening a ty w łóżku jeszcze ". Zacisnął oczy jedną ręką złapał się za głowę i cicho powiedział "Dobrze, ale nie krzycz bo głowa mi pęka ". Przeciągnął się i po chwili wstał, żeby sie ubrać. Bartka i Martyny już dawno nie było. Wyszli szybciej bo Martyna chciała wstąpić jeszcze do sklepu, żeby kupić coś dobrego do jedzenia. Pięć minut przed wyjazdem na hale ktoś zapukał do pokoju. Nie mam zwyczaju otwierać drzwi osobiście dlatego krzyknęłam "Otwarte". Do pokoju wszedł Nowakowski. "Ooo, Patrycja. A Zbyszka nie ma ?" - zapytał lekko zakłopotany. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam "Jest w kiblu już od dwudziestu minut ". Oboje zaczęliśmy się śmiać. Chwilę poczekaliśmy na naszą "pięknisię" i poszliśmy do autokaru. Jak zwykle ktoś coś musiał zapomniec. Tym razem padło na mnie. "Skarbie, zamknęłaś pokój ?" - zapytał z przekonaniem w głosie. Popatrzyłam się na niego z rozczarowaniem i odpowiedziałam "Jak miałam zamknąć jak ty miałeś klucz ?!" - przewróciłam oczami już trochę zdenerwowana. Za nami siedział Winiarski i wszystko obserwował śmiejąc się z naszej kłótni. "Jak dzieci. Nie ma cie się o co kłócić tylko o to kto miał zamknąć drzwi ?"- tylko zerknęłam na niego i wróciłam do rozmowy ze Zbyszkiem. "Masz iśc i zamknąć te drzwi, nic mnie to nie obchodzi". Wstał naburmuszony i ruszył w stronę wyjścia. Dla pewności zabrał kluczyk ze sobą nie zostawiając go w recepcji. Mogliśmy ruszać. Trzydzieści minut i jesteśmy pod halą. Martyna wraz z Bartkiem czekali na nas na parkingu. Andrea jako trener wszedł pierwszy a my zaraz za nim. Chłopcy poszli się przebrać a Martyna nie miała z kim odbijać. Póki nie ma Zbyszka szybko podeszłam do niej i zaczęłyśmy tylko odbijać. Po chwili juz tylko plasowałam jej piłki. Przecież nic mi się nie stanie, więc dlaczego nie. Wyszli na płytę boiska. Długo się rozciągali dlatego my kontynuowałyśmy mini-rozgrzewkę. Zauważył nas Łukasz. Na moje nieszczęście od razu powiedział Zbyszkowi a ten wystartował do nas tak szybo, że w mgnieniu oka stał tuż obok mnie. "Co ty robisz ? Nie możesz grać, ty musisz odpoczywać !" - mówił z przerażeniem w oczach. "Oj tam, oj tam .. Ciąża to nie choroba, wyluzuj." - próbowałam go uspokoić, ale nic z tego. "Patrycja, proszę cię. Usiądź i nic nie rób. Ja wiem, że piłka do ciebie mówi tak jak do Winiara, ale zrób to dla mnie." - znów zrobił minę zbitego pieska. Oddałam piłkę Martynie i poszłam usiąść na ławce. Przez ostatnie półtorej godziny przyglądałam się co oni wyczyniają na boisku. Strasznie mi się nudziło. Gdybym miała chociaz aparat mogłabym zrobić trochę zdjęć. W końcu skończyli. Teraz tylko do autokaru i do hotelu. Byliśmy strasznie głodni. Każdy wpadł tylko do pokoju, zostawił torbę i biegiem do stołówki. Po obiedzie namówiłam Martynę, żeby pojechała ze mną na hale. Już tak dawno nie grałam. Marudziłam jej pełną godzinę aż w końcu udało się ! Powiedziałyśmy chłopakom że idziemy na zakupy bo znowu by marudzili. Przebrałysmy się i na boisko. Wszystko szło jak po maśle, ale oczywiście zachciało mi się poćwiczyć zagrywkę z wyskoku.  Pierwsza w siatkę, Druga już lepsza bo przeszła po taśmie. Za trzecim razem podskoczyłam i poczułam straszny ból. Jakby ktoś dźgał mnie nożem w brzuch. Schyliłam się i stałam tak przez chwilę zaciskając zęby. Słyszałam tylko jak Martyny pyta zdenerwowanym głosem co się stało. Nie mogłam się wyprostowac i nabrać oddechu. Po chwili wszystko przeszło. Jak gdyby nigdy nic. Wystraszyłam się. Nie chciałam więcej ryzykować dlatego przebrałyśmy sie i wróciłyśmy do hotelu. Igła z Łukaszem wymyślili jakiś maraton filmowy i kazali wszystkim przyjśc o dwudziestej do salonu. Film wyświetlali na ścianie. Wszyscy siedzieli na ziemi. Postarali się. Łukasz usiadł obok mnie a z drugiej strony Zbyszek. Martyna z Bartkiem zaraz za nami. Pierwszy film jaki zaczęliśmy oglądać był "Jesteś Bogiem". Bardzo chciałam go obejrzec ale jakoś nigdy nie miałam czasu żeby pójść do kina. W połowie filmu poczułam jak ktoś dotyka moją dłoń. Co dziwne, nie była to dłoń Zibiego. Skierowałam swój wzrok w stronę Łukasza. Nie wiem co chciał zrobić, ale zdziwiło mnie to . Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, może zwyczajnie chciał się o coś zapytać. Ale nie. Próbowałam odsunąć rękę, ale trzymał ją dość mocno. Nie sprawiało mi to bólu lecz bardzo dobrze odczuwałam jego ciepło. Strasznie dziwne odczucie w brzuchu. Siedzieć z facetem z którym się jest a obok ciebie siedzi facet, który ma żonę i łapie cię za rękę nieprzypadkowo. Odetchnęłam głęboko i wyszłam. Chciałam tylko iśc przebrac sobie koszulkę i nagle usłyszałam czyjeś kroki. Odwróciłam sie a zaraz za mną stał on. Zbliżył się do mnie i patrzył głęboko w oczy.   Chciałam się jakoś odsunąć, ale oparł się o ścianę dwoma rękami tak, że ciężko było mi się wydostać. "Co ty robisz ?" - czekałam na odpowiedź a ten nadal się wpatrywał. Spuściłam wzrok. Lekko podniósł mi głowę łapiąc za brodę i namiętnie pocałował. Jeden pocałunek i znów patrzy prosto w oczy. Były tak bardzo  brązowe, czekoladowe wręcz. Urzekły mnie. Pocałował drugi raz. Udało mi się wysunąć spod jego rąk. Wchodząc do pokoju wyjrzałam jeszcze aby upewnic się czy nadal tam jest. Stał tam i czekał. Tylko na co ..

1 komentarz:

  1. No to mnie teraz zatkało .. Bardzo mnie zaskoczyłyście i zastanawiam się co dalej.. Czy to był tylko jednorazowy wybryk Ziomka czy raczej nie ..
    Czekam na next ;D
    Ola ;)

    OdpowiedzUsuń