środa, 30 stycznia 2013

"Wiesz, snilo mi sie, ze mieszkalismy w malym domku.."

Zdecydowana wygrana nad Brytyjczykami bardzo cieszy. W hali jak zwykle było pełno Polaków. Mecz sprawnie przebiegł i nie było żadnych niedociągnięć. Wróciliśmy do wioski olimpijskiej i od razu wszyscy poszliśmy na stołówkę. Bylismy strasznie głodni. Juz w połowie drogi Winiar jęczał, że burczy mu w brzuchu.     Najedliśmy się do syta i każdy poszedł do pokoju trochę odpocząć. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, zresztą jak każdy. Położylismy się na łóżkach i zasnęliśmy. Miałam piękny sen. Jeszcze z czasów dzieciństwa. Nie trzeba było chodzić do szkoły, martwić się o różne sprawy .. Największym zmartwieniem było z kim i w co się jutro będziemy bawić. Biegałysmy z Martyną po łące pełnej kwiatów. Szukałysmy koników polnych i różnych roślin z których mogłybyśmy ugotowac zupę. Czasami przybiegli chłopacy, trochę podokuczali, pozabierali zabawki, ale zawsze sie godziliśmy. Przewracając się na drugi bok zauważyłam, że Zibi  siedzi na krawedzi łóżka ze spuszczoną głową. Dziwne, że nie spał. Musiałam zapytac o co chodzi. "Zbyszek, co ty robisz?". Szybko ocknął się i odwrócił w moja stronę. "Ja ? Nic. Tak sobie usiadłem. Śniło mi się coś." Uśmiechnęłam się i zawołałam go do siebie pod koc. Szybko się do mnie przytulił i zaczął opowiadać o swoim śnie. "Wiesz, śniło mi się, że mieszkaliśmy w małym domku nad jeziorem. Było tak cicho i spokojnie. Nic tylko Ty i Ja. To była zima. Pojechałem na trening, a ty na kogoś czekałaś. Uparłaś się, że pojeździsz na łyżwach. Zapewniałaś mnie, że lód jest bardzo twardy i nie muszę się o nic martwić. Pocałowałem cie i pojechałem. Gdy wracałem juz do domu zauważyłem, że na podjeździe stoi samochód z policji. Zdziwiłem się. Zostawiłem samochód i wybiegłem zobaczyć co się stało, bo cała droga na podwórko była zastawiona policyjnymi samochodami. Byłem już koło naszego domu kiedy zobaczyłem, że w karetce leży jakas osoba. Chciałem jak najszybciej cię znaleźć. Podszedł do mnie policjant i powiedział, że wpadłaś pod lód jeziora. Zapytałem czy mogę cię zobaczyć, a on odpowiedział mi dwoma słowami "ona umarła". Dlatego tak siedziałem, kiedy się obudziłaś". Byłam w szoku. Skąd wziął mu się taki sen. "Skąd ci się takie coś wzięło ?". Popatrzył na mnie przeszywającym wzrokiem i powiedział "Obiecaj mi, że nigdy nie wejdziesz na żadne zamarznięte jezioro. Tak dla świętego spokoju". Uśmiechnęłam się, pocałowałam i obiecałam tak "dla świętego spokoju". Chwilę leżeliśmy bez słowa. Po kilku minutach obudziła się Martyna a zaraz za nią wstał Bartek. Ogarnęliśmy nasz wygląd i postanowiliśmy wyskoczyć gdzieś we czwórkę.

1 komentarz:

  1. Cóż za sny ?! :D Zbyszek to mnie na maxa zaskoczył. Skąd mu sie to wszystko wzięło. Dobrze, że w końcu dodałyście coś nowego. Mam nadzieję, że częściej będziecie coś dodawać :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń