sobota, 2 marca 2013

"..Dziekowalam Bogu, ze ich mam.."

Dni mijały a meczy do rozegrania zostało coraz mniej. Z grupy wyszliśmy na luzie. Przegrana z Bułgarią to wypadek przy pracy. Już jutro gramy w ćwierćfinale z Rosją. To strasznie ważny mecz, ale wszyscy więżą w zwycięstwo.  Anastasi kazał zostać wszystkim w hotelu, żeby wszystko odreagowac i być w ciągłym skupieniu. Chłopcom nie bardzo było to po nosie. Chcieli się gdzieś wyrwać, poszaleć.. Namawiali nas na jakiś wypad od godziny. Nie chciałysmy się zgodzić, zależało nam na jutrzejszej wygranej. Po dłuższych namowach, uległyśmy. Postanowiliśmy się jakoś wymknąć po cichu, tak żeby nikt o niczym nie wiedział. Zrzuciłyśmy z siebie dresy i wskoczyłysmy w rurki. Obydwie ubrałyśmy ciepłe bluzy przez głowę, conversiaki i byłysmy gotowe. Postanowiliśmy wyjść po dwudziestej drugiej. Cichutko zamknęliśmy drzwi od pokoju i powoli schodziliśmy po schodach. Udało się. Teraz możemy łazić i szlajać sie do samego rana. "Dobra człowieki, teraz słucham, gdzie macie zamiar nas zabrać ?"- podniosłam jedną brew do góry łapiąc się za boki. Popatrzyli się na siebie i równocześnie uśmiechnęli. "Kochanie, zaufaj mi.."- mówiąc to, Zbyszek podszedł do mnie, złapał za rękę i lekko pociągnął za sobą. Zaraz za nami szła Martyna z Bartkiem. Mijaliśmy jakieś budynki, lampy, a od czasu do czasu trafiały się jakieś pomniki. Szliśmy tak bez słowa całą drogę. Czasami uśmiechał się do mnie albo mocniej zaciskał swoją dłoń. Ciągle nie wiedziałam gdzie idziemy. Po chwili dorównali do nas Kurek z Martyną. Z oddali widziałyśmy mrugające małe światełka. Zżerała mnie ciekawość doszczętnie. Zaledwie po dziesięciu minutach drogi byłyśmy na miejscu. Pięknym miejscu. Na równo przyciętym trawniku była strasznie stara, marmurowa altanka. Oświecona malutkimi, niebieskimi światełkami. W koło było pełno drzew a niedaleko stała pięknie zdobiona ławka. Rozglądałyśmy się w koło nie wierząc własnym oczom. Pomyślałam sobie, że warto było iśc tu ponad pół godziny. Stali i przyglądali nam się jak z naszych twarzy nie schodzi uśmiech i zachwyt. Stanęłam na środku zabytkowej altanki, zamknęłam oczy i odpłynęłam. Dziękowałam Bogu, że ich mam. Poczułam, że jest blisko mnie. Czułam na sobie jego wzrok a po chwili czułam jego dłonie na moich biodrach. Odwróciłam się i uwiesiłam na jego szyi patrząc głęboko w oczy. Jak zwykle były tajemnicze i kochające. Chwile tak staliśmy, aż wziął moją prawą dłoń w swoją lewą a drugą położył na mojej tali. Nie wiadomo skąd zaczęła grac muzyka. Usłyszałam pierwsze słowa i już wiedziałam co to za piosenka. http://www.youtube.com/watch?v=rtOvBOTyX00  . Wtulając się w Zbyszka zobaczyłam Bartka jak przytula Martynę do swojej piersi. Oboje mieli zamknięte oczy. Byli jednością. Zamknęłam oczy i wspominałam wszystkie chwile spędzone ze Zbyszkiem. Poczułam jak Zbyszek zwalnia tempo. Znów patrzyliśmy sobie w oczy. Jeden pocałunek trwał jak wieczność. Mógłby się nie kończyć. Uśmiechnęliśmy się do siebie i wróciliśmy do tańca. Spędziliśmy tam prawie całą noc. Milczeliśmy i tańczyliśmy. Niezapomniana chwila ..

2 komentarze:

  1. No w końcu się doczekałam ! Ile można czekac ?! Juz myślałam, że to koniec .. Na szczęście nie :D Dziewczyny, proszę Was ! Dodawajcie przynajmniej dwa razy na tydzień ! Przez ta przerwę zdążyłam przeczytać jeszcze raz wszystkie posty. To uzależnia. ! Post bardzo mi się podoba. Jest taki romantyczny i jeszcze ta piosenka.. Rozmarzyłam się :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :) Nie mogę się doczekać kolejnego ;)
    Tymczasem zapraszam do siebie ;)
    http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
    http://4volleyball44.blogspot.com/
    Mam nadzieję że zostawisz po sobie jakieś znaki ;3
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń