poniedziałek, 22 kwietnia 2013

"..a oto nasza spoznialska ksiezniczka.."

Dziewiąta rano. Krzysiek zrobił nam pobudkę. W końcu nadszedł ten dzień. Bardzo trudny dzień. Mecz o wszystko. Jeśli przegramy, jedziemy do domu z niczym. A tego byśmy nie chcieli. Za kilka minut wyjeżdżamy na trening. Jak na razie każdemu dopisuje humor. Igła ukrywa się z kamerką. Władze zabroniły wszelkiego filmowania i wrzucania na swoje blogi filmów, co jest bardzo głupim pomysłem. Właśnie jedziemy na halę. Jest piękna pogoda. Na ulicach można spotkać wielu Polaków. Chłopcy poszli przebierać się a my na chwilę wzięłyśmy sobie piłkę. Podszedł do nas Andrea i powiedział, że jeśli chcemy i mamy ochotę to dzisiaj możemy uczestniczyć w treningu. Bardzo nam się spodobała ta propozycja. Pobiegłyśmy do jakiegoś pomieszczenie i w kilka minut przebrałysmy sie w luźne koszulki i krótkie spodenki. Miałyśmy tyle energii w sobie, że tylko czekałyśmy aż się zacznie. Chłopacy wyszli na boisko. Wszystkim się mordki cieszyły jak zobaczyli, że trenujemy dzisiaj z nimi. Najpierw lekkie rozciąganie a później porządny mecz. Andrea wybrał dwa składy. Spodobał mi się, tym bardziej że Zbyszek był z Martyną w przeciwnej drużynie. Wiedziałam, że bedzie ostra walka. Nasza szóstka to Bartek, Łukasz, Grzesiu, Kubiak, Ignaczak i ja. Naszymi przeciwnikami byli Zbyszek, Martyna, Piotrek, Paweł, Winiar i Możdżon. Zapowiadało się ciekawie. Zawsze chciałyśmy zagrać tak na poważnie z chłopakami. Chciałyśmy zobaczyć czy mamy w ogóle jakieś szanse. I nie wyszło źle. Udało mi się zablokować kilka razy Winiara, a co najlepsze Bartmana. Martyna za to, wybroniła pełno ataków Bartka, a dobrze wiemy, że Bartek nie potrafi lekko zaatakować. Widziałam, jak czasami zaciskała zęby, ale musiałyśmy im pokazać, że nie jesteśmy o wiele gorsze od nich. Teraz kolej na nasze ataki, niech zobaczą, że my też mamy dużo siły. Naszym zadaniem było zaatakować w trzeci metr z trzy razy i przedrzeć się przez blok i to nam wystarczy. I udało się. Byłyśmy wykończone. Wszyscy poszli pod prysznic a my zamieniłyśmy kilka słów z Anastasim. Był na prawdę zdziwiony, że nie gramy nigdzie na poważnie. Zaproponował nam, że poleci nas kilku swoim znajomym i może coś z tego bedzie. Byłysmy bardzo zadowolone. Nigdy bym nie pomyślała, że mogę robić to co kocham zawodowo. Uradowane przebierałyśmy się w szatni. Kompletnie straciłyśmy poczucie czasu. Tak byłysmy zafascynowane rozmową z Andreą, że zapomniałysmy o czekającym na nas autobusie. Wrzuciłyśmy swoje rzeczy do toreb i wybiegłyśmy jak szalone. Wszyscy już na nas czekali. Wstyd, że szkoda gadac. I jeszcze komentarz Krzyśka do nagrywanego filmiku własnie "a oto nasza spóźnialska księżniczka Patrycja i Martyna". No krew się we mnie gotowała. Usiadłam sobie do Wiśni i nie odzywałam się przez całą drogę. Uświadomiłam sobie, że w ogóle nie znam młodego środkowego. Nigdy nie rozmawialiśmy tak, że na jakiś temat. Zawsze krótkie "cześć" i to wystarczało. Martyna siedziała dwa siedzenia za nami. Miała słuchawki w uszach  i nie zwracała na nikogo uwagi. Postanowiłam się zapoznać odrobinkę z Łukaszem. "A tak w ogóle to my się nie znamy" - uśmiechnęłam się do niego czekając aż coś odpowie. Wpadł troche w zakłopotanie, ale po chwili odpowiedział "Jak to nie znamy sie ? Bardzo dobrze się znamy, chyba .. ". Zastanowił się nad czymś przez sekundę i po chwili odwzajemnił uśmiech. Kontynuowałam rozmowę. "No własnie nie. Nic o tobie nie wiem, nie rozmawiamy więc jak możemy się znać ? Chcę się czegoś o tobie dowiedzieć". Postawiłam na swoim i czekałam na jego reakcję. "No wiesz, jestem Łukasz, jestem siatkarzem, mam 24 lata, lubie placki i szaleję za czekoladą ..". Oboje zaczęliśmy się śmiać. Było miło. Równy z niego gość. Wysiadając z autokaru uśmiechnęłam się szeroko do Zbyszka widząc jak kipi zazdrością. Musiałam się do niego odezwać. Nie mogłam wytrzymać. "I jak tam podróż kochanie ? Bo u mnie świetnie ". Dałam mu buziaka w policzek i szybko dołączyłam do Martyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz