piątek, 27 grudnia 2013

"...Nasz pokój znaleźliśmy pod numerem 158..."

Obudziłam się w autobusie . Za oknem autostrada nic ciekawego. Patrycja ze Zbyszkiem spali , Bartek czytał książkę . Dałam mu buziaka w policzek , a on uśmiechnął się tylko i objął mnie ramieniem . Weszłam przez telefon na facebooka. Wszyscy dodawali posty , wszyscy gdzieś wyjeżdżali . To właśnie klimaty wakacji . Do Paryża zostało nam jakieś 300-350 km . Założyłam moje beatsy i włączyłam muzykę na full . Chciałam żeby droga minęła jak najszybciej dlatego też znów starałam się zasnąć.

***
Wysiedliśmy z autobusu i popędziliśmy do hotelu w celu zostawienia rzeczy . Odebraliśmy klucze z recepcji . Nasz pokój znaleźliśmy pod numerem 158. Podobał mi się , co jest rzadkością . Było jasno i przytulnie . Zajęłam szafę , a Kurek tylko patrzył na mnie ze zdziwieniem .
-Kicia , powiedz mi jedną rzecz ...- powiedział.
-Hmm?
-Na jaką cholerę Ci tyle  ciuchów i butów ? - zaśmiał się
-Pff - parsknęłam - Jak to po co ? Prawdziwa kobieta musi mieć przy sobie ciuch na każdą okazję ! Nie wiadomo , co może się zdarzyć. I przestań się ze mnie już śmiać ! - mówiąc ostatnie słowa rzuciłam w Bartka butem , którego właśnie miałam schować w szafie .

***

Razem ze Zbyszkiem i Patrycją postanowiliśmy wyjść na kolację . Założyłam na siebie czarny , koronkowy crop top i bordową spódniczkę z koła . Do tego dobrałam czarne sandałki na platformach . Patrycja założyła koszulkę bez rękawów z czaszką i skórzaną spódniczkę . Również miała na sobie podobne sandałki do moich. Wyruszyliśmy razem . Szliśmy powoli , rozkoszując się pięknym widokiem oświetlonych ulic , trzymających się za ręce par ... To było cudowne . Cały Paryż taki był . W pewnym momencie , blisko Eiffla postanowiliśmy się rozdzielić i zjeść jakieś kolacje we dwoje . Poszliśmy więc z Bartkiem w stronę wierzy. Znaleźliśmy jakąś przytulną i spokojną restauracyjkę z widokiem na Eiffla . Było mega romantycznie ! Co mogliśmy zamówić ? Nic innego niż spaghetti . Jedliśmy , rozmawialiśmy , patrzyliśmy sobie w oczy . Tamta chwila jak dla mnie mogła trwać i trwać. Już mieliśmy sie zbierać kiedy Bartek wstał , podszedł do mnie ... i uklęknął ! Zasłoniłam dłońmi twarz z wrażenia . Kiedy popatrzyłam na mojego pięknego mężczyznę trzymającego pierścionek łzy pociekły mi po policzkach jak małemu dziecku.
-Kochanie , zechciałabyś towarzyszyć mi przez resztę mojego życia , które bez Ciebie nie ma sensu ? - zapytał patrząc tak bardzo czule w moje oczy.
Rzuciłam mu się na szyję i wyszeptałam do ucha : Tak . Pocałował mnie z taką miłością , jakiej nie czułam jeszcze nigdy wcześniej . Wróciliśmy do hotelu  , ale niestety nie wytrzymaliśmy . Już w korytarzu oddaliśmy się namiętnym pocałunkom . Trafiliśmy do drzwi . Niezdarnie próbowałam trafić kluczem do zamka . W końcu mi się udało . Bartek zaczął pozbawiać mnie kolejnych części garderoby. Rzucił mnie na łóżko i począwszy od mojej szyi zaczął mnie całować stopniowo schodząc w dół . Odpływałam oddając się rozkoszy. Jego ciało przylegające do mojego i powolne ruchy bioder w tym momencie czyniły mnie najszczęśliwszą na świecie . Więc jak mi się podobał pierwszy dzień w Paryżu ? Lepszego być nie mogło.

1 komentarz:

  1. Matko, jak się cieszę, że wróciłyście :) rozdział ciekawy, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń